Czy nazwisko Stachyra wraca do żużla w wydaniu ligowym?
Zgadza się. Licencję odnowiłem jesienią tego roku. Motywem przewodnim tej decyzji była rzecz jasna chęć wznowienia jazdy. Dojrzewałem do niej bardzo długo. Szczerze mówiąc myślałem już o tym przed rokiem, ale wszyscy wiemy jak się potoczyły losy rzeszowskiej Stali. Przez ostatnie lata mojej kariery wszystko się układało nie po drodze. Gdzie nie pójdę, to staję na wielką minę i nawet gdyby przed sezonem 2019 doszło do czegokolwiek, to byłby to kolejny gwóźdź do trumny. Może więc paradoksalnie nawet lepiej, że tak się wydarzyło?
Słuchając pana dochodzę do wniosku, że jest pan naprawdę stęskniony żużla, mimo że ciągle jest pan obecny na wielu zawodach i ma stały kontakt z całym środowiskiem.
Być na zawodach, a jechać w nich to coś całkowicie innego. Za tym drugim tęsknię bardzo. Szesnaście lat jazdy robi swoje i nie ma co ukrywać, że ten głód jazdy i chęć powrotu na tor są ogromne. Teraz mogę się przyznać, że czekałem na rozwój wydarzeń w Rzeszowie. Bardzo się cieszę, że żużel wraca na Hetmańską. Nie wyobrażałem sobie mojego miasta, w którym się urodziłem i wychowałem bez dyscypliny, która odkąd pamiętam ciągnęła sportowo miasto za uszy do góry. Cieszę się, że definitywnie dopięliśmy temat mojego kontraktu. Ze spokojem mogę ruszać z przygotowaniami. Ze swojej strony mogę zapewnić, że będę robił wszystko co w mojej mocy, aby godnie wrócić i godnie reprezentować klub oraz miasto.
Skoro zahaczyliśmy tematem o klub... Jak się panu podoba skład Rzeszowskiego Towarzystwa Żużlowego? Zna się pan z pozostałymi zawodnikami?
Chłopaków znam wszystkich, jednych lepiej, innych słabiej, ale z każdym z nich miałem okazje spotkać się na żużlowych stadionach. Co do siły składu, dzisiaj trudno jest dywagować na temat nazwisk, bo wszyscy wiemy, że większość corocznych zimowych dyskusji nie ma przełożenia na wiosnę. Były drużyny, które przed sezonem miały spadać z ligi, a potem wybroniły się nawet przed barażami. Żużel jest taką dyscypliną, w odróżnieniu od innych sportów zespołowych, że tutaj nie ma miejsca na pomyłki i każdy jadąc dla drużyny, jedzie też dla samego siebie. Jako całość jest to oczywiście zespół, który ma przed sobą wspólny cel, ale wewnątrz teamu jest siedem indywidualności. Inaczej jest dla przykładu w piłce nożnej, gdzie słaby mecz jednego zawodnika może zostać ukryty, bo albo trener go zmieni, albo nawet z tym jednym słabszym danego dnia drużyna jest w stanie wygrać mecz.
Proszę chociaż spróbować ubrać tę drużynę w słowa.
Drużyna jest na pewno młoda, ambitna i eksperymentalna. Trudno cokolwiek więcej powiedzieć, bo wielu chłopaków podobnie jak ja miało przerwę od ligi polskiej, np. Kenneth Hansen czy Ilja Czałow. Drużyna może zdziałać na pewno dużo. Wszystko jest kwestią tego, jak wszyscy przepracują zimę oraz jak się przygotują sprzętowo. Wszystko wyjdzie na jaw na początku sezonu.
A jaki plan na przepracowanie zimy ma Dawid Stachyra? Wyciągamy z garażu stare "szafy", czy wybieramy się na zakupy?
Przerwa, jaką miałem od żużla była na tyle długa, że tak naprawdę nie miałem wyboru i w tym temacie musiałem podjąć jedną słuszną decyzję. Sprzętowo chcę być przygotowanym do sezonu na 110 procent, a więc planuję zaopatrzyć się w całkowicie nowy asortyment. Kwestia ram jest jeszcze do uzgodnienia, bo faktycznie jakiś sprzęt mam w garażu. Priorytetem są jednak zakupy. Planuję nabyć nowe silniki, gaźniki i sprzęgła. Serce motoru, a więc to co najważniejsze musi być bez skazy. Chcę być również bardzo dobrze przygotowanym fizycznie. Tak naprawdę już od początku listopada ruszyłem z treningami, które będę kontynuował przez całą zimę. Nie zapominam o tym, co jest kluczowe. Łączę ze sobą bieganie, basen, kick-boxing i wszystkie inne rzeczy, które są niezbędne, aby zaktywizować całe ciało. Z wielką nadzieją spoglądam w przyszłość. Mam nadzieję dużo zamieszać i wielu zaskoczyć. Oczywiście pozytywnie. Przy okazji pozdrawiam wszystkich kibiców, którzy mnie wspierają, a szczególnie tych z Rzeszowa. Do zobaczenia!