Powstanie obiektu na gruntach po klubie jeździeckim zapowiedział w grudniu prezydent Krzysztof Żuk. Ogłosił, że miasto zbuduje obiekt w pobliżu ul. Krochmalnej i Ciepłej, w dzielnicy Za Cukrownią. Koszty szacowane są wstępnie na 180 mln zł.
Te zapowiedzi niepokoją radę dzielnicy, która uchwaliła oficjalne stanowisko przeciw budowie. – Jest zbyt kosztowna, co w sytuacji rosnącego zadłużenia miasta nie jest przemyślanym działaniem – czytamy w stanowisku rady, która obawia się, że wskutek inwestycji podniesie się poziom wód gruntowych, a okoliczne posesje będą zalewane. Sąsiedzi boją się, że budowa utrudni im życie także poprzez emisję hałasu i kurzu.
Łagodniej wypowiada się na Facebooku przewodnicząca zarządu dzielnicy. Zapowiada „zabezpieczenie interesów mieszkańców”. –Ważne jest, aby stadion był odpowiednio wyciszony a hałas nie zakłócał odpoczynku – pisze Lidia Kasprzak-Chachaj. Liczy, że miasto zadba o odwodnienie i estetykę okolicy. – Stadion będzie przyciągał tysiące ludzi, dlatego należy odpowiednio zadbać o tereny przyległe, aby nie kontrastowały z nowoczesną budowlą.
Działacze żużlowego Motoru w wydanym w piątek oświadczeniu wyrażają zaniepokojenie dyskusją i odpierają zarzuty, że speedway jest rozrywką niszową: - Dla żużla w Lublinie budowa nowego stadionu to „być albo nie być” Wskazanie przez prezydenta miasta nowej lokalizacji dla stadionu żużlowego było idealnym wyjściem z sytuacji, przyjętym nie tylko przez klub, ale też przez cały lubelski świat sportu z aprobatą. Karnety na sezon 2020 zostały wykupione w 7 sekund od otwarcia sprzedaży.
Teren, na którym ma powstać stadion przez lata służył miłośnikom koni. Lubelski Klub Jeździecki musi się stąd wynieść ze względu na długi czynszowe wobec Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji dzierżawiącego miejską działkę. Sąd orzekł już o eksmisji LKJ, a klub zadeklarował dobrowolne opuszczenie działki do końca marca. Prezydent Krzysztof Żuk twierdzi, że tradycje jeździeckie na tym terenie nie są skazane na zniknięcie, a interesy stron są do pogodzenia.