Kim, normalnie o tej porze rozmawialibyśmy czy sprzęt na sparingach dobrze się spisuje. Tymczasem nikt nie wie kiedy w tym sezonie rozpoczniemy jazdę. Jak Ty sobie radzisz z tą sytuacją?
To z pewnością zupełnie nowa sytuacja dla wszystkich. Nikt na dzień dzisiejszy nie wie, kiedy będziemy mogli wrócić do ścigania. Teraz mogę robić w zasadzie tylko to, co robiłem całą zimę, czyli dbać o formę, żeby być gotowym, kiedy faktycznie dostaniemy sygnał do startu. Trzeba też zachować spokój i robić co tylko możemy, żeby pozostać w dobrej kondycji zdrowotnej.
Wiadomym jest, że zawodnicy zarabiają jazdą na torze. Brak jazdy to brak środków. Jak długo taki zawodnik jak Ty może w miarę normalnie funkcjonować bez możliwości zarobku?
W zasadzie ciężko to określić. Na ten moment zrealizowałem wszystkie inwestycje jakie miałem zaplanowane na zimę, żeby dobrze przygotować się do sezonu. To nie są sprawy, o których normlanie myśli się na co dzień, więc jest to trochę stresujące. Ja też wciąż czekam jeszcze na pieniądze, które zarobiłem w zeszłym sezonie, więc to nie jest do końca komfortowa sytuacja.
Kiedy wszystko wróci do normalności, kluby żużlowe również odczują skutki tego kryzysu. Czy fakt, że Głównym Partnerem klubu jest Grupa Azoty – potentat branży chemicznej, nieco Cię uspokaja, że kryzys uda się pokonać?
Oczywiście. Grupa Azoty to ogromna część tarnowskiego żużla. Dla nas wszystkich ma to ogromne znaczenie, że mamy po swojej stronie tak potężnego Partnera. Dlatego już teraz chciałbym podziękować Głównemu Partnerowi Grupie Azoty za wsparcie w tym trudnym dla wszystkich czasie. W całej tej sytuacji ogromną rolę odgrywają też kibice. Bez kibiców na stadionach to nie byłby speedway. Mam głęboką nadzieję, że kiedy to wszystko się skończy i wszyscy poczujemy się bezpieczni, to kibice bardzo licznie stawią się na stadionie dopingując swoją ukochaną drużynę. To bardzo ważne.
Nie wiem czy wiesz, ale Główny Partner Unii Tarnów Grupa Azoty również włączyła się w walkę ze skutkami epidemii przeznaczając na ten cel znaczną sumę pieniędzy. Czy uważasz, że to niezbędne działanie? Jak wygląda to w Szwecji? Duże firmy też włączają się w aktywną pomoc?
To bardzo budujące słyszeć takie informacje. Uważam, że w tym momencie służba zdrowia potrzebuje każdej, nawet najmniejszej pomocy. W Szwecji sytuacja jest nerwowa. Nikt nie może tak po prostu przyjść do szpitala na badania. Są zalecenia żeby każdy został w domu, a jeżeli ktoś czuje się naprawdę źle, powinien skontaktować się ze szpitalem i dopiero pracownicy ocenią jak mogą w takiej sytuacji pomóc. Osobiście nie słyszałem, żeby jakaś firma wsparła finansowo służbę zdrowia w Szwecji, jak zrobiła to Grupa Azoty w Polsce, ale mam nadzieję, że przyjdą takie refleksje i takie sytuacje będą miały u nas miejsce.
Na jakim etapie przygotowań byłeś, kiedy wybuchła epidemia w Europie? Wszystko stało już gotowe w warsztacie?
Praktycznie wszystko było już gotowe. Przyjechałem nawet do Polski żeby odbyć trening z drużyną Szwecji. Miałem też sprzęt na polskie tory. Wtedy wybuchła epidemia w Europie. Trening został odwołany, a ja musiałem wracać ze sprzętem do domu. Brakuje mi jedynie nowych obszyć, które zostały wstrzymane ze względu na epidemię wirusa.
Powiedz jeszcze jak radzisz sobie prywatnie z tą wyjątkową sytuacją? Mam na myśli Twoją codzienność. Nie można się ścigać, czym więc zajmujesz czas?
Pracuję jeszcze trochę przy sprzęcie. To są takie ostatnie szlify. Cały czas trenuję fizycznie, ale musiałem zmienić sposób treningu. Unikam siłowni i wszelkich przestrzeni publicznych. Moja codzienność wygląda jednak cały czas podobnie. Na pewno jestem jednak dużo ostrożniejszy we wszystkim co robię.
Dziękuję Ci za rozmowę. Życzę dużo zdrowia i cierpliwości, co przyda się teraz z pewnością każdemu z nas.
Dziękuję. Bądźcie wszyscy zdrowi i bezpieczni. Mam nadzieję, że zobaczymy się niedługo.