Poczułeś ulgę, kiedy dowiedziałeś się, że sezon ruszy?
Zdecydowanie tak. Na pewno wszyscy działacze, zawodnicy i kibice czekali na tę datę. Teraz gdy już wiemy, do jakiego dnia mamy odliczać czas, to mam nadzieję, że minie on nam dużo szybciej.
Jak upłynął ci ten długi czas siedzenia w domu?
Nie miałem z nim żadnego problemu. Wcale mi się nie dłużył. Praktycznie wszystkie te dni spędziłem z żoną i dziećmi w domu. Przy dwójce małych dzieci robienie zakupów jest trochę utrudnione, a wszystkimi obowiązkami domowymi trzeba też się zająć. Dlatego czas nam bardzo szybko zleciał. Nawet nie wiem kiedy on minął. Przy wolnej chwili wymyślałem sobie domowe zadania, na które nie było wcześniej czasu. Nie nudziłem się.
W tym wszystkim znalazła się jakaś chwila dla siebie?
Znalazło się kilka rzeczy, za które za szybko bym się nie zabrał. Trochę porządków, trochę dłubania, majsterkowania w warsztacie, bo to akurat bardzo lubię. Do tego codziennie widuję się na zajęciach fizycznych online z moim trenerem. Zbierając wszystkie obowiązki, na kwarantannie dzień mija nam jak pstryknięcie palcem.
Jak wyglądały domowe treningi?
Mam zorganizowane swoje zaplecze i małą siłownię ze sprzętem, który potrzebuje do wykonania treningu. Sprzęt mnie nie ograniczał. Ponadto niedaleko domu mam las. Wtedy, kiedy można było z niego korzystać, to również chodziłem na spacery, czy biegałem.
Pierwsza propozycja ligi odnośnie wynagrodzeń nie była satysfakcjonująca. Mówiła o 125.000 zł za podpis i 2.200 zł za wywalczony punkt. Najnowsza mówi o 200.000 zł i 2.500 zł za punkt. Jak zapatrujesz się na nią? Zaakceptujesz warunki?
To kwestia rozmów między mną, a prezesem. Powstaje pewne pytanie, które można sobie w różny sposób interpretować. Czy stawki, które podała ekstraliga, są stawkami z umowami sponsorskimi, czy bez nich? Liga twierdzi, że warunki dotyczą tylko oficjalnego kontraktu. Każdy indywidualnie musi dograć szczegóły ze swoim prezesem.
Wielu kibiców nie widzi tego, że żużlowiec jest też przedsiębiorcą, który ma swoją firmę, zatrudnia ludzi i ma mnóstwo wydatków. Myślisz o cięciach w niektórych aspektach, żeby lepiej „dopiąć” ten sezon? Minus na koniec sezonu nie wygląda zbyt ciekawie...
Nie wiem, czy w ogóle jeżdżenie na żużlu po to, by na koniec sezonu wyjść na minusie, jest ciekawe. Wiadomo, że my musimy dać coś od siebie i zadbać, aby dyscyplina przetrwała. To jest nasz interes, ale jeżeli mam pracować cały sezon, poświęcić zdrowie, wszystko opłacić, a na samym końcu moja firma będzie na minusie, to nie jest to chyba w porządku. Cały czas jestem w kontakcie z prezesem Grzybem i będziemy pracowali, żeby uzyskać korzystne dla obu stron stanowisko.
Jak sobie wyobrażasz pracę z jednym mechanikiem w trakcie meczu?
Wyobrażam, bo jak zaczynałem kiedyś jeździć, to wcale nie miałem mechanika. Sam pracowałem przy swoim sprzęcie i dawałem radę. Wiadomo, że nie były to mecze ligowe pokazywane w telewizji, gdzie w tej chwili trwają około dwóch godzin. Kiedyś trwały znacznie dłużej. Nie było takiego pośpiechu pomiędzy wyścigami. Teraz tempo zawodów jest ekstremalnie szybkie. Jeżeli mamy je zachować, to ciężko jest to sobie wyobrazić. Nie wyobrażam sobie natomiast udzielania wywiadów w telewizji w trakcie meczu. Będę jeździł, będę musiał na pełnej prędkości pracować przy sprzęcie, bo jeden mechanik nie jest w stanie wszystkiego zrobić sam.
Co sądzisz o dwumetrowych odstępach w parku maszyn? To może się udać?
Nie wiem jeszcze, jak to do końca ma wyglądać. Czy ja mam również być w odstępie dwóch metrów od trenera, mechanika, czy kolegi z drużyny? Nie znam szczegółów, ale widzę to tak, że jeżeli rzeczywiście mielibyśmy pracować z jednym mechanikiem, to oni musieliby współpracować ze sobą. Rok temu czasami jechało się dwa biegi z rzędu, z krótką przerwą na równanie toru. To bardzo mało czasu, żeby wprowadzić korekty, czy zająć się sprzętem.
Możemy zażartować, że można było też wprowadzić dwumetrowe odległości przy ściganiu się?
To byłaby już przesada (śmiech). Chociaż na torze będziemy mogli być bliżej siebie!
Powrót na motocykl po tak długiej przerwie będzie trudniejszy niż w poprzednich sezonach?
Ja na szczęście chwilę przed zamknięciem granic mogłem odjechać trzy treningi. Jeden w Gorican i dwa w Krsko. Mogłem pokręcić choć trochę kółek, czy przejechać podwozia. Kontakt z motocyklem był i nie sądzę, aby były jakieś problemy.