Wielu obserwatorów podkreśla, że będzie to sezon inny niż zwykle. Do pierwszego biegu pozostało półtora miesiąca. W tym czasie trzeba uporządkować kwestie, które spędzają sen z powiek ludziom, którym zależy na tym by żużel przetrwał.
Trener reprezentacji Polski i Włókniarza Częstochowy Marek Cieślak czeka na rozpoczęcie sezonu. Zakłada, że zawodnicy będą dostępni w Polsce aż do początku jesieni. Jak ruszymy, to będę się cieszył – mówi Cieślak – Czeka nas duże wyzwanie. Zawodnicy muszą przyjechać do Polski, przejść kwarantannę i siedzieć w naszym kraju praktycznie do października.
W najbliższym czasie kluby i zawodników czekać będą trudne rozmowy o podłożu finansowym. Szkoleniowiec uważa, że będzie to test jak bardzo zawodnikom zależy na dyscyplinie żużlowej.
Kibiców nie ma, więc kluby nie mogą płacić takich kontraktów jak wcześniej. To taki sprawdzian. Czy zawodnicy chcą ratować dyscyplinę, czy nie? Pamiętajmy jednak, że zawodnicy są jak firmy. Zatrudniają tunerów, mechaników, kupują sprzęt... – wylicza Cieślak.
A co z Grand Prix? Gdyby spełnił się scenariusz trenera, że tylko polska liga wystartuje to cykl poza granicami naszego kraju mijałby się z celem z uwagi na przymusową kwarantannę po przekroczeniu granic państwa.
Nie daj Boże! Jeśli zrobią Grand Prix gdzieś za granicą, to najlepsi żużlowcy po powrocie będą musieli przejść dwutygodniową kwarantannę. Najlepiej by było, gdyby tylko polska liga startowała – kończy selekcjoner.