Zawsze mówiłem, że o wyniku sportowym decyduje kasa, a w drugiej kolejności szczęście – analizuje Jacek Frątczak. – Zwykle kasa przekłada się na lepszy skład. W przypadku tegorocznych rozgrywek pierwszej ligi możemy mieć jednak taką sytuację, że w czołówce będą nie ci, którzy są mocni na papierze, lecz ci, którzy mają stabilny budżet. Taka Polonia, choć na papierze słabsza od zespołów z Ostrowa i Gdańska może być w końcowej tabeli wyżej od tych drużyn. Dlatego, że ma środki, a rywale mogą być zmuszeni do tego, by oszczędzać.
Dodatkowo namieszać może instytucja „gościa” w PGE Ekstralidze, której to kluby będą szukać takie wzmocnienia głównie na swoim zapelczu. Dziś już wiemy, że takie porozumienie zawarli już Falubaz i Grzegorz Walasek, na co dzień zawodnik Arged Malesy TŻ Ostrovii. Wcale nie jest powiedziane, że przy kolizji terminów taki Grzegorz Walasek będzie jeździł w Ostrowie, a nie w Zielonej Górze. Może się okazać, że zarówno w interesie Ostrovii, jak i Walaska będzie jego zgoda na start w Falubazie. I tak może być z każdym zawodnikiem, który podpisze zgodę na starty w charakterze gościa w PGE Ekstralidze. Pierwszoligowcy będą mogli w łatwy sposób uniknąć generowania kosztów – zauważa Frątczak.
Zdaniem Frątczaka to Toruń jest faworytem I ligi, dzięki poukładanym sprawom finansowym i organizacyjnym. Gdyby nie fakt, że eWinner Apator góruje nad pozostałymi finansowo oraz organizacyjnie, to pierwsza liga w tym roku mogłaby być jedną wielką niewiadomą. Za plecami Torunia może być jednak wiele niespodzianek. Jak powiedziałem, kilka drużyn może być wysoko nie ze względu na skład, ale z powodu kasy.