Panie Prezesie, przejął pan klub w 2019 roku w trudnej sytuacji finansowej i sportowej. Minął prawie rok i przynajmniej pod względem finansowo chyba jest całkiem nieźle.
Tak. Mam wrażenie, że finanse Stali miewają się coraz lepiej, bo do tego udało się spłacić dwie raty kredytu. Została ostatnia, która jest wymagana na koniec grudnia. Stal będzie więc silna wizerunkowo i stabilna finansowo, czego nie można było powiedzieć, gdy przechodziłem do klubu. Wykonaliśmy kawał pracy. Trzeba zdawać sobie sprawę, że przez wszystkie zaszłości, które były wcześniej, to wielu zawodników nie chciało w ogóle słyszeć o tym, by ich zakontraktować w klubie. Tym bardziej więc dziękuję Krzysztofowi Kasprzakowi i Nielsowi-Kristianowi Iversenowi za to, że zechcieli być w Stali. Zwłaszcza, że po barażach o ekstraligę w tamtym sezonie wizerunek klubu został nadszarpnięty. Jedyne, czego nam dziś brakuje, z punktu widzenia mojego i zarządu, to wyniku sportowego.
Ani jeden zdobyty punkt na dziesięć możliwych i ostatnia lokata w tabeli. Zostawmy już tę decyzję Komisji Ligi Orzekającej w sprawie meczu Stali z Włókniarzem i spaloną rozdzielnię, przez którą na razie nie mogę pojechać zawodów na „Jancarzu”. Czy klub coś jeszcze może zrobić, żeby pomóc drużynie i trenerowi przed końcem sezonu?
Myślę, że zrobiliśmy wszystko. Zakontraktowaliśmy Jacka Holdera w postaci gościa, który w meczu z Falubazem udowodnił, że da się ścigać na każdym torze. Pokazał też naszym zawodnikom, jaką drogą powinni iść, jeśli chodzi o cele sportowe. My jako zarząd teraz tylko będziemy przyglądać się temu. Przykład Holdera jest ewidentnym dowodem na to, że da się ścigać nawet w Zielonej Górze, bo Jack miał takie same warunki do ścigania jak wszyscy inni. Oczywiście, całej drużynie dziękuję za postawę, ale uważam, że to, co zrobił Jack i Bartek Zmarzlik powinno być wzorem do naśladowania dla wszystkich innych zawodników, którzy w tym spotkaniu słabo punktowali.
A propos Bartosza Zmarzlika. Ten na antenie nSport+, generalnie pytany o atmosferę w Stali, tajemniczo w pewnym momencie stwierdził: „Można wybaczyć, ale nie zapomnieć”. Jak pan to odebrał?
Wyglądało to tak, jakby ta rozmowa była wyreżyserowana. Dziwne było to, że prowadzący program pan Marcin Majewski mówi: „Jeszcze Krzysiu Cegielski chciałby coś powiedzieć”. I ten robi wykład o Bartku. Dla mnie to była reżyserka. Zaczęła się gra kontraktowa, ale nikt nie chce, żeby Bartek Zmarzlik odchodził. Jest ona naszym kapitanem, mistrzem świata i ikoną Stali Gorzów. My na pewno przygotujemy mu odpowiedni kontrakt i z pewnością Bartek zostanie z nami, bo wydaje mi się, że on czuje się w Stali dobrze. Jedyne zastrzeżenia mam do kolegów Bartka, bo gdyby punktowali może nie tyle jak on, co nie w takim dużym dystansie punktowym do niego, to Stal Gorzów byłaby silna. Do Bartka nie mamy żadnych zastrzeżeń. Nasze relacje są poprawne. I z pewnością sam Bartek czeka na odpowiednią ofertę finansową. Zaczniemy z nim za chwilę o tym rozmawiać, ale ważny sygnał dla niego jest taki, że my chcemy, by on nadal był naszym kapitanem i reprezentował Stal Gorzów.
Myśli pan, że ten sezon może jeszcze dobrze skończyć się dla Stali?
Ten rok ze względu na koronawirusa jest bardzo skomplikowany i nieprzewidywalny. Jest on dla nas jako zarządu i zawodników bardzo pod górę. Ale sądzę, że w ostateczny rozliczeniu tego sezonu spróbujemy się obronić i będzie to dobra lekcja, z której wyciągnę wnioski, jak budować silną Stal w przyszłości. Na dziś lepie z tego, co dostałem w spadku. I mam wrażenie, że z tego, co udało się nam zrobić, wyciągnęliśmy maksimum. Teraz tylko czekam na odpowiednią postawę zawodników. Jeżeli przyjdzie wynik sportowy, to będę w pełni usatysfakcjonowany.