Jerzy Kanclerz zdaje sobie sprawę, że drużyna ma ciężkie chwile przed sobą. Kontuzja Davida Bellego i sytuacja ligowa może nie dają powodów do hurraoptymistycznych nastrojów ale wierzy, że zespół powalczy o korzystny wynik: To będzie bardzo trudne spotkanie, bo rywal jest wymagający, a nasza drużyna osłabiona. Nastroje mamy jednak bojowe, nie załamujemy się tym, co było, tylko patrzymy w przyszłość. Nie jesteśmy bez szans i na pewno zrobimy wszystko, by wygrać to spotkanie i poprawić swoją sytuację w tabeli.
Warto sobie przypomnieć cele, jakie prezes stawiał po awansie do eWinner 1. Ligi. Najważniejsze jest utrzymanie w lidze i o to Polonia będzie walczyć: Przed sezonem mówiłem, że serce mówi jedno, a rozum podpowiada coś innego. Uśredniając to wszystko zakładałem środek tabeli. Niedawno rozmawialiśmy w klubie o tym, że jeśli uda się wygrać z Wybrzeżem, będziemy mogli jeszcze walczyć o coś więcej niż utrzymanie. Stało się inaczej, z różnych powodów. Śmiem twierdzić, że gdyby nie pewne wydarzenia, decyzje i zbiegi okoliczności, mielibyśmy dwa punkty za to spotkanie. Teraz nie ma już jednak sensu tego roztrząsać. Jestem człowiekiem, który zawsze patrzy do przodu i nie rozmyśla nad tym, na co nie ma już wpływu. Wynik z Wybrzeżem poszedł w świat i teraz skupiamy się na walce z kolejnymi rywalami. Nasz priorytet to spokojne utrzymanie.
To jest początek ligi. Pierwsze wnioski można wyciągnąć ale nie ma całościowego obrazu. Jerzy Kanclerz cały czas obserwuje zawodników na treningach, i stara się tak dobierać skład aby siła zespołu była najbardziej optymalna. Niestety nie zawsze idzie wszystko przewidzieć. Forma zawodników weryfikuje przedmeczowe ustalenia: Dobrze byłoby wygrać mecz ze Startem. Rozmyślam nad tym, jak ustawić drużynę, by maksymalnie wykorzystać potencjał zawodników. Niektóre decyzje nie są trafione, bo na przykład po świetnym występie w Tarnowie, Huckenbeck i Lyager zawiedli w spotkaniu z Wybrzeżem. Trzeba obserwować, kto i jak radzi sobie na danym torze, jak spisuje się na treningach. Możemy wprowadzić zmiany w składzie, więc ostateczne zestawienie par poznamy we wtorek. Potem czeka nas trudny wyjazd do Daugavpils, ale wierzę, że możemy tam skutecznie powalczyć. Najtrudniejszy na pewno będzie mecz z Apatorem, który na razie jest poza zasięgiem pozostałych pierwszoligowców. Przed derbami na pewno nie złożymy broni. Na torze wszystko może się przecież wydarzyć. Myślę, że za trzy, cztery kolejki będziemy mieli większą wiedzę o realnym układzie sił w lidze i naszej pozycji.
Na pewno ciężko walczyć bez lidera zespołu, jakim jest David Bellego. Francuz jest już w ojczyźnie gdzie leczy kontuzję: Kontuzja lidera drużyny mocno pokrzyżowała nam plany. Jestem przekonany, że z Davidem w składzie wygralibyśmy ostatni mecz i w kolejnych również mielibyśmy większy komfort. Tego już jednak nie zmienimy. Kontuzja jakiej doznał Bellego jest dotkliwa i póki co, nikt nie potrafi przewidzieć, ile potrwa rekonwalescencja. David odwiedził nas przed meczem z Wybrzeżem, bardzo wzruszył się gestem klubu; mój syn przygotował specjalne koszulki wyrażające wsparcie dla żużlowca. Proponowaliśmy mu pomoc w leczeniu tu u nas, w Bydgoszczy. Bellego zdecydował jednak, że pojedzie do Francji. Jesteśmy w stałym kontakcie i jak tylko będziemy znać przybliżoną datę jego powrotu na tor, poinformujemy o tym kibiców. Na razie nastawiamy się na walkę bez niego. I szukamy najbardziej optymalnych rozwiązań.
A czy sternik Polonii myśli teraz o kolejnym wzmocnieniu zawodnikiem, który mógłby zastąpić kontuzjowanego zawodnika? Mamy w składzie dwóch gości, więc w grę wchodziłoby jeszcze wypożyczenie kogoś na cały rok. W mediach padają nazwiska Jamroga czy Batchelora, ale prezesi tych klubów nie oddadzą ich przecież na cały sezon. Ciężko jest znaleźć kogoś w trakcie rozgrywek, mimo że do Polonii zgłaszają się różni zawodnicy. Żeby jednak taki ruch miał sens, trzeba zatrudnić zawodnika z potencjałem większym od żużlowców naszej drużyny. Takich, wolnych, na rynku nie widzę. Czasem też jest za późno. Gdy Brady Kurtz zgłosił się do nas, nie byłem przekonany. Nie chciałem burzyć atmosfery w drużynie i psuć relacji, wprowadzając dodatkową "konkurencję". Tym bardziej, że drużyna była budowana nie na kilka miesięcy, ale na dłuższą perspektywę. Kurzta interesował tylko ten sezon, ja to rozumiem, ostatecznie nie doszliśmy do porozumienia. On trafił do Orła Łódź, a my potem straciliśmy Bellego. Gdyby ta kontuzja zdarzyła się wcześniej, Kurtz pewnie jeździłby w Polonii – kończy Jerzy Kanclerz.