Kolejne minusy z meczu na mecz zbierał Jerzy Kanclerz. Powodem były m.in. błędne roszady taktyczne. Także sobotnie opuszczenie drużyny w połowie spotkania nie zostało zbyt pozytywnie przyjęte przez kibiców. Prezes bydgoskiej Polonii wolał udać się na Grand Prix, które tego dnia rozgrywane było o 19 w Gorzowie, niż zostać z drużyną do końca. Trochę nie rozumiem tego oburzenia, bo już wcześniej było wiadomo, że nie odpuszczę turnieju Grand Prix. Opuściłem parking po 10. wyścigu, czekała na mnie awionetka. Został mój syn, który wszystkim się zajął. Moja obecność do końca spotkania nic by już nie zmieniła. Był kierownik drużyny, wszystko było pod kontrolą. Niestety, nie ma w tym roku wyniku sportowego i kibice mają żal. Ja ich rozumiem – mówi Jerzy Kanclerz.
Pozytywną atmosferę budują zwycięstwa. A co w przypadku porażek? Jerzy Kanclerz uspokaja, że nie ma konfliktów w zespole. A rzeczą naturalną jest, że ktoś jedzie a ktoś jest w rezerwie. O tym jednak decyduje sportowa postawa na torze. Nie ma konfliktów między mną, a zawodnikami. Na pewno ci, którzy nie jeżdżą, nie są zadowoleni, ale o składzie zawsze decydują wyniki. Nikt za zawodników nie wsiądzie na motocykl, nie będzie zdobywał punktów. Niektórzy zawiedli nasze oczekiwania, liczyliśmy na inny wynik sportowy. Dla mnie ważne jest jednak również to, że klub ma stabilne fundamenty organizacyjne, nie ma długów, jesteśmy wypłacalni. W klubie pracuje tylko kilka osób: ja, mój syn Przemek, odpowiedzialny za marketing, sekretarka i Andrzej Matkowski. Cały czas walczymy o to, by klub był stabilny i się rozwijał. Nie zawsze jednak wszystko się udaje.
Sytuacja Polonii pod koniec rudny zasadniczej jest nie do pozazdroszczenia. Chociaż matematyczne szanse na utrzymanie się w gronie I – ligowców są to jednak prezes zdaje sobie sprawę, ze zadanie bardzo trudne. Mamy jeszcze trzy mecze, do zdobycia jest w sumie dziewięć punktów. trzeba jednak powiedzieć sobie szczerze, że w naszym przypadku to bardzo trudne do wykonania. Mamy dwa mecze u siebie, bardzo trudny wyjazd do Łodzi. Lokomotiv ma jeszcze cztery spotkania i jest w bardziej komfortowej sytuacji. Będziemy walczyć do końca, ale teraz nawet nie wszystko zależy tylko od nas.
Na końcu Jerzy Kanclerz złożył podziękowania sponsorom i kibicom.Dziękuję wszystkim sponsorom i kibicom, którzy wciąż wspierają naszą drużynę. Mam nadzieję, że wkrótce będzie czas i możliwość, by spotkać się i porozmawiać otwarcie o wszystkim.