Kacper Pludra po meczu przyznał, że sam nie mógł uwierzyć w to co się stało – Po biegu sam nie wierzyłem w to, co się stało. Zrobiłem start, przejechałem przez pierwszy łuk i spojrzałem, że nikogo przede mną nie ma. Nie wierzyłem w to. Wyścig nominowany finału mistrzostw Polski. Nie wierzyłem i w sumie nadal nie wierzę. Pewnie po zobaczeniu powtórek to do mnie dojdzie.
Zawodnik przyznał, że dużą zasługę w jego zwycięstwie miał klubowy kolega, Piotr Pawlicki – Jak ubierałem się do tego wyścigu, zakładałem kask, to usłyszałem jak spiker wymawia moje nazwisko i jak trybuny reagują na to, że pojawię się na torze. Ludzie bardzo się ucieszyli i to dało mi solidnego kopa. Na dodatek Piotr Pawlicki dodał mi otuchy przed wyścigiem i poradził, żebym pilnował krawężnika, a on resztę załatwi. Start mi wyszedł, pilnowałem kredy, a przy dalszej jeździe pomógł mi Piotr, za co mu serdecznie dziękuję.