Były już zawodnik przyznał, że w sporcie nie osiągnął tego co zakładał: Tak naprawdę nie osiągnąłem szczytów sportu, na jakie kiedyś liczyłem. Zrobiłbym rzeczy trochę inaczej, gdybym miał swój czas, doświadczenie uczy.
Nie mniej jednak Kurtz cieszy się, że mógł startować na żużlu: Ale starty przez 10 lat było moim osiągnięciem. Jestem z tego dumny. Kochałem każdą minutę mojego czasu i mam nadzieję, że byłem dumny ze wszystkich moich klubów.
Decyzja o zakończeniu startów nie była spontaniczna. Planował ją od dawna. Tak naprawdę nie powiedziałem zbyt wielu osobom, głównie dlatego, że chciałem, aby ludzie wiedzieli, że jestem tam z właściwych powodów, ale rok 2020 miał być moim ostatnim sezonem.
Zawodnikowi marzyło się zakończenie kariery w barwach Sheffield u boku Grajczonka, Pedersena, czy młodszego Holdera. Pandemia jednak pokrzyżowała plany: Jazda z Nicki Pedersenem, a także moimi dobrymi kumplami, Jackiem Holderem, Joshem Grajczonkiem i Kylem Howarthem, byłaby wymarzonym zakończeniem mojego pobytu tam. Dodał też, że największą porażką tego sezonu jest to, że nie wystartował na Wyspach: Najtrudniejszą częścią 2020 roku było prawdopodobnie przegapienie obecnego sezonu. Nie mogłem się doczekać okazji i miałem nadzieję, że wywalczę trochę trofeów dla Sheffield i ich kibiców. To gorzka pigułka do przełknięcia, że teraz nie będę jej częścią.