Konto usunięte
W nowym felietonie Jacek Frątczak tłumaczy dlaczego pomimo sprzeciwu prezesów eWinner 1. Liga powinna ruszyć zgodnie z planem. - Liczę na to, że mamy jedną polską ligę, że żużel jest jeden. I skoro PGE Ekstraliga potrafi, to niższe klasy też. Nie szefowie klubów są od decydowania i wywierania nacisków. Po to jest GKSŻ żeby radzić sobie z bałaganem. To siła prezesa PGE Ekstraligi, że nie daje sobie wejść na głowę. On dzieli, rządzi, rozdaje karty.
Tytułem wstępu zacytuje wirusologa, profesora Guta: są dwa problemy, które dotyczą COVID-19 i źle o nas Polakach świadczą. Raz, że bardzo wolno idą szczepienia, a dwa nie umiemy się zachować jeśli chodzi o przestrzeganie obostrzeń. Niespecjalnie respektujemy przepisy sanitarne, dlatego ukręcamy na siebie gruby bat i mocno przyczyniamy się do trzeciej fali koronawirusa.
Bywały już w poprzednim sezonie przypadki, gdy w reżimie sanitarnym, na stadionie siedziały obok siebie grupki osób, które za nic miały zasadę zachowanie dystansu społecznego. Mój sąsiad, zagorzały sympatyk Falubazu oddał swój karnet koledze, bo poszedł na stadion i nie czuł się tam komfortowo. Zwrócił uwagę jednemu obywatelowi żeby się dosunął na pewną odległość, ale ten zamiast zastosować się do prośby, odburknął, że jest na stadionie i guzik mu zrobią. Sąsiad doszedł do wniosku, że po kiego grzyba ma się narażać, skoro organizator nie jest w stanie zapewnić mu bezpiecznego i spokojnego obejrzenia zawodów.
Inny sąsiad z dzielnicy, pan Piotr pochwalił się niedawno, że został szczęśliwym nabywcą całosezonowej wejściówki. Podziwiam takich ludzi, którzy są z klubem na dobre i złe. To są właśnie ci prawdziwi mecenasi sportu, a nie z całym szacunkiem pan Obajtek.
Brakiem myślenia do przodu kluby szkodzą sobie same. To przecież widać, że kosztem zawodników starają się iść po linii najmniejszego oporu. Teraz za pięć dwunasta zaczynają głośno krzyczeć, aby opóźnić start eWinner 1. Ligi. 15 marca mają zapaść decyzje. Osobiście uważam, że pójście ośrodkom na rękę będzie ogromnym błędem.
PGE Ekstraliga postawił sprawę na ostrzu noża, wypowiedziała się jednoznacznie. Startujemy w kwietniu zgodnie z planem i basta. To siła Wojciecha Stępniewskiego, że nie daje sobie wejść na głowę. On dzieli, rządzi, rozdaje karty. Przecież to było od dawna jasne jak słońce, że pandemia cudownie nie wyparuje. Sprawdzając na bieżąco skalę pandemii, jak zachowują się krzywe, przesłanek do optymizmu nie było żadnych. Liczę na to, że mamy jedną polską ligę, że żużel jest jeden. I skoro PGE Ekstraliga potrafi, to niższe klasy też. Nie szefowie klubów są od decydowania i wywierania nacisków. Po to jest GKSŻ żeby radzić sobie z bałaganem. I to nie jest żaden przytyk w stronę władz eWinner 1. Ligi, które sobie bardzo cenię i lubię.
Zrozumiałbym te rozterki, gdybyśmy mieli pewność, że w maju kibice wrócą na trybuny. Sęk w tym, że słowa profesora Guta nie dają nam złudzeń. Jeśli fani w ogóle pojawią się na stadionach, to będziemy mogli odtrąbić olbrzymi sukces i będzie to dla nas wszystkich wielka niespodzianka. Co ma zatem na celu przesunięcie ligi o miesiąc, co to zmieni? Mam odpowiedzi na określone pytania, ale nie ma sensu ich podsuwać, każdy na pewno domyśli się o co chodzi.
A skoro już przesuwamy eWinner 1. Ligę, co zrobić w tej sytuacji z żużlowcami? Umowy podpisane, sprzęt zamówiony, koszty poniesione. Jak zwykle są na końcu łańcucha. Sport się zawsze obroni w kontekście widowiska, ale tworzą go zawodnicy, gdzie dbamy o ich interes?
W terminarzu widnieje mnóstwo zaplanowanych sparingów pomiędzy pierwszoligowcami i ekstraligowcami. Może dojść do rozsypania całego systemu przygotowań. Apeluję do organu wydającego zarządzenia ażeby eWinner 1.Liga zaczęła rozgrywki równo z PGE Ekstraligą. Bez kibiców, lecz zgodnie z zatwierdzonym wcześniej harmonogramem.