W trakcie tego dwudniowego turnieju dało się zrobić coś lepiej i solidniej przygotować na wyścig finałowy?
Jedyne o co można się przyczepić do trenera Rafała Dobruckiego, to zbyt duży upór przy podziale pól startowych. O ile w sobotę nie miało to żadnego znaczenia, bo obaj Polacy byli bardzo szybcy, o tyle w niedzielę warto byłoby spróbować Macieja Janowskiego z wewnętrznych pól. Udział w finale po pierwszym dniu był niemal pewny, więc dwie szanse z wewnętrznych pól powinien dostać Zmarzlik, a potem dwie Janowski. To mogłoby ułatwić zadanie wrocławianinowi, który był w niedzielę wyraźnie wolniejszy.
Gdyby Janowski startował w finale z wewnętrznego pola, to nie doszłoby do wypadku?
Myślę, że nie, bo Maciek byłby z przodu, a Zmarzlik był na tyle szybki, że też nie powinien mieć żadnych problemów z wygraniem ostatniego biegu. Nawierzchnia w niedzielę była idealna dla Zmarzlika i miałem wrażenie, że poradziłby sobie w każdych okolicznościach.