Orzeł Łódź w ostatnim okresie transferowym nieco przebudował kadrę, ale Marian Maślanka twierdzi, że liderem zespołu Adama Skórnickiego będzie w dalszym ciągu Australijczyk Brady Kurtz.
– Jest przy nim wprawdzie pewna zagadka, która dotyczy wypadku w Pardubicach pod koniec ubiegłego sezonu. To była bardzo poważna kolizja i zastanawiam się, jaki to będzie mieć wpływ na jego psychikę – mówi nam były prezes Włókniarza Częstochowa.
Maślanka wierzy jednak, że Brady Kurtz utrzyma wysoki poziom, a nawet zrobi kolejny krok w przód. – Jeśli spojrzymy na potencjał, to faktycznie mówimy o zawodniku, który powinien być liderem tej ekipy. Australijczyk jest też dobrym przykładem, że zmiana otoczenia czasami pomaga. W Łodzi na pewno odżył. Ten klimat mu naprawdę służy – przekonuje.
Były prezes Włókniarza mówi, że Kurtz jako zawodnik ma wiele atutów. – Przede wszystkim jest twardy i bezkompromisowy. Walczy w każdej sytuacji. Nie ma dla niego straconych pozycji. Brady nie uznaje, że czegoś się nie da i dlatego nie odpuszcza do ostatniego metra. Kibice lubią takich żużlowców. Nie dziwię się, że Orzeł postanowił go zatrzymać – tłumaczy.
Kurtz trafił do Orła z PGE Ekstraligi, w której bronił ostatnio barw Fogo Unii Leszno. Zdaniem Maślanki Australijczyka stać w najbliższych latach na powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej.
– W mojej ocenie wcale nie jest skazany na jazdę w eWinner 1. Lidze. To jeden z tych zawodników, którzy może się jeszcze odbić i wrócić do PGE Ekstraligi. Z uwagą będę śledzić jego poczynania w sezonie 2022. Uważam, że to będzie dla niego rok prawdy – podsumowuje.