Kolejny sezon z rzędu rusza cykl Nice Cup. W tym roku rywalizacja będzie składać się z 7 rund, ale co ciekawe, nie wszystkie odbędą się na polskich torach. Tytułu bronić będzie Sebastian Szostak.
Historia Nice Cup nierozerwalnie związana jest ze sponsoringiem tytularnym Pierwszej Ligi Żużlowej przez firmę Nice. Mimo tego, że sponsorem pierwszej ligi jest już inny podmiot, to idea Nice Cup jest kontynuowana nieprzerwanie od 9-ciu lat. Cykl przeznaczony jest dla polskich oraz zagranicznych zawodników, szczególnie tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze sportem żużlowym lub poszukują dodatkowych możliwości jazdy. W ubiegłym roku zmagania zakończone zostały w niezwykle sentymentalny sposób.
Przypomnijmy, że w sezonie 2021 praktycznie od pierwszej rundy w klasyfikacji cyklu prowadził Mateusz Jabłoński. Wydawało się, że przed ostatnią rundą tylko fatum może odebrać mu zwycięstwo. Dwa tygodnie przed wrześniowymi zawodami Jabłoński w czasie treningu wziął udział w karambolu, po którym walczył o życie. Wydawało się, że nawet bez startu w tych zawodach, Jabłoński zwycięży w całym cyklu. Ostatecznie ostatnią rundę zdecydowanie wygrał Sebastian Szostak, który wyprzedził Jabłońskiego w klasyfikacji generalnej o jeden punkt. Tuż po zejściu z podium Szostak oznajmił publicznie, że całą nagrodę za pierwsze miejsce oddaje Jabłońskiemu. Organizatorzy z firmy Nice zdecydowali w obliczu tej sytuacji przyznać identyczną nagrodę także Szostakowi. – Zwyczajowo nagroda wykorzystywana jest przez zwycięzcę cyklu na kevlar lub akcesoria do motocykla żużlowego w kolejnym sezonie. Sebastian już wykorzystał ją. Natomiast w przypadku Mateusza nagroda miała zostać przeznaczona na rehabilitację. Ale ojciec zawodnika poprosił jeszcze o wstrzymanie się z jej realizacją, bo być może nagroda będzie mogła być przeznaczona na akcesoria do motocykla – mówi Wojciech Jankowski z firmy Nice, organizator cyklu. – Nie ukrywam, że gdyby Mateusz wyjechał na tor w jednej z rund Nice Cup w sezonie 2022 byłaby to niesamowita, sentymentalna historia. Ale tutaj wszystko oczywiście zależy od samego zawodnika, jego rodziny i nikt nie ma prawa podejmować decyzji czy nawet spekulować za nich. Cieszę się, że w cyklu widać jeszcze sens rywalizacji sportowej. Mam nadzieję, że za rok będziemy mogli huczni świętować 10-lecie cyklu. Mało jest w naszym sporcie takich długowiecznych inicjatyw – dodaje Jankowski.
Formuła zawodów każdorazowo uzależniona jest od liczby zgłoszeń. Organizatorzy wychodzą z założenia, że nie można nikomu ograniczać prawa do startu w zawodach. Dlatego przygotowano tabele biegowe na 12-stu, 16-stu, 20-stu oraz 24-ech zawodników. W związku z dużą liczbą zgłoszeń w poprzednich latach stosowano formułę na 24-ech zawodników. W przerwach możliwe są treningi adeptów oraz zawodników w klasie 250cc, a także pit bike. Dla najlepszych ufundowano nagrody rzeczowe w postaci produktowych oferowanych przez grupę Nice: automatykę do bram Nice, systemy sterowania elero oraz zestawy smart home FIBARO.
W tym roku rywalizacja składać będzie się z siedmiu rund, z czego jedna planowana jest w Czechach (na torze w Pardubicach). Zmagania zaczynają się już w kwietniu na torze w Gdańsku, a zakończą się we wrześniu na Motoarenie w Toruniu. Być może w przyszłości, z okazji 10-lecia cyklu rywalizacja będzie miała jeszcze bardziej międzynarodowy charakter.
Terminarz Nice Cup 2022: