Rozpoczęła się przedsprzedaż drugiej książki duetu Marek Cieślak – Wojciech Koerber. Panowie po sukcesie bestsellera „Pół wieku na czarno”, wracają z kolejną książką. Tym razem po to, by legendarny selekcjoner rozliczył się z przeszłością i środowiskiem.
Dlaczego musisz ją mieć?
- Pierwsza książka okazała się bestsellerem
- Marek Cieślak dzieli się nieznanymi dotychczas historiami polskiego żużla
- Nikt nie poznał tak dobrze środowiska żużlowego, jak trener Cieślak
- Kilkadziesiąt zdjęć z prywatnego archiwum Marka Cieślaka
Fragment książki „Marek Cieślak. Rozliczenie”:
Opinia na temat przekroju poprzecznego kibica żużlowego od lat jest pozytywna. Powszechnie się uważa, że na nasze stadiony przychodzą całe rodziny i czują się tam bezpiecznie. Chyba że na co dzień żużlowy obiekt staje się areną rozgrywek piłkarskich…
W 1980 roku na miejsce finału Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Lechem Poznań (5:0) wyznaczono Stadion Miejski w Częstochowie. Czyli nasz żużlowy teatr. I ja byłem świadkiem tego wydarzenia. Ludzie wyrywali całe ławki z gwoździami, patrzyli tylko, czy równo puchnie i skąd tryska krew. To była rzeźnia. Pamiętam, że karetki nie nadążały odwozić kibiców do szpitala, a na ulicach świętego podobno miasta do starć doszło też przed pierwszym gwizdkiem. Do dziś mówi się, że były wtedy ofiary śmiertelne, choć ile – nie wiadomo. Władza tuszowała rozmiary afery. W każdym razie po czasie mówiono o polskim Heysel.
Podobne wspomnienia mam też z derbów Rzeszowa, kiedy Resovia walczyła ze Stalą. Tak, walczyła to właściwe słowo. A więc w tym naszym żużlu, wbrew pozorom, karetki wcale tak często na trasie stadion–szpital nie jeżdżą. Nie jest to tak krwawy sport, jak niektórzy sądzą.
Przy okazji meczów żużlowych również dochodzi do rękoczynów. Ale bardzo rzadko. Co nie znaczy, że na trybunach jest idealnie. Są ośrodki, gdzie chamstwo doskwiera dość mocno, a są też takie, gdzie go nie ma. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale sporo agresywnych kibiców można spotkać w Lesznie. A przynajmniej tak było kiedyś, w każdym razie mam stamtąd tego typu doświadczenia.
Byłem wtedy trenerem Polonii Piła, a upadek w jednym z wyścigów zaliczył młody „Jankes”. Łukasz, syn Romana. Wpierdzielił się w Rafała Dobruckiego, w którym miejscowi kibice widzieli winowajcę, ale sędzia ocenił sytuację inaczej i wykluczył Jankesa. Pamiętam, że park maszyn dosłownie trząsł się wtedy w posadach, a myśmy poprosili prezesa Rufina Sokołowskiego o eskortę, bo nie szło wydostać się ze stadionu. Oczywiście, żadnej eskorty nie dostaliśmy.
O książce:
Szczerze, dowcipnie i bezkompromisowo. Marek Cieślak rozlicza się z żużlowym światkiem.
Kto sięgnął po tytuł IMP na kacu? Który prezes nazywał siebie chujem? Jakie tajemnice kryje błoto na częstochowskim torze? Jest tylko jeden człowiek w Polsce, który zna wiele podobnych historii.
I nie boi się o nich otwarcie opowiedzieć.
Po sukcesie bestsellera Pół wieku na czarno Marek Cieślak powraca, by rozliczyć się z przeszłością i żużlowym środowiskiem. Wyjaśnia, w jakich okolicznościach pojednał się z Tomaszem Gollobem, dlaczego nie został kolegą z Rafałem Dobruckim, kiedy popełnił błąd kosztem Bartosza Zmarzlika, z jakiego powodu Rune Holta wyzwał go od kłamców i co poszło nie tak w kontaktach z Maciejem Janowskim. Nie mogło też zabraknąć kulisów rozstania z reprezentacją Polski.
Książka Rozliczenie to prawdziwe oblicze dyscypliny widzianej oczami człowieka, który od ponad 55 lat znajduje się w jej centrum. Nikt inny w żużlowym środowisku nie ma prawa, by powiedzieć tyle i tak dosadnie. Marek Cieślak zapracował na to sukcesami, charyzmą i bezkompromisowością.
Przysiądź się i posłuchaj jego opowieści!
Autorzy: Marek Cieślak, Wojciech Koerber
Data premiery: 13 kwietnia 2022 roku
Cena okładkowa: 44,99 zł
Format: 140 x 205
Oprawa: miękka
Liczba stron: 390
Wydawnictwo: SQN