W okresie transferowym Apator był królem polowania, pozyskał Emila Sajfutdinowa i Patryka Dudka. Miał zdobyć medal. Czy po zawieszeniu Rosjanina jest to wciąż realne? Jak brak Sajfutdinowa wpłynie na zespół?
Wiadomo, że Emil zawsze był mocnym filarem gdziekolwiek jeździł, tak w lidze, jak i w rozgrywkach światowych. Wszyscy będą odczuwać jego brak. Ale sytuacja jest, jaka jest i musimy grać takimi kartami, jakie mamy.
Przygotowania do sezonu w Pana przypadku przebiegły bez przeszkód?
Tak, akurat u mnie odbyło się bez komplikacji. Wszystko poszło zgodnie z planem, wydaje mi się, że jestem dobrze przygotowany. Ominęły mnie choroby, ciężko pracowałem w okresie przygotowań, żeby było jak najlepiej.
A... córka nie przeszkadzała (w sierpniu ub. r. Paweł Przedpełski został ojcem - przyp. red.)?
A skąd! Ona mnie tylko jeszcze bardziej motywuje do ciężkiej pracy i chęci osiągania jak najlepszych wyników.
Zmienił Pan coś w przygotowaniach w związku z tym, że będzie pan startował w cyklu Grand Prix?
Trochę tak, ale chodziło bardziej o sprawy organizacyjne, logistyczne. Wiadomo, że trzeba było inaczej poukładać wszystko pod względem sprzętowym. Było trochę zmian, ale w przygotowaniach fizycznych i psychicznych raczej podtrzymałem to, co sprawdzało się w poprzednich latach.
O ile więcej pieniędzy wydał Pan na sprzęt?
Trudno powiedzieć, myślę, że trzeba było dołożyć między 30 a 40 procent do tego, co wydawałem w poprzednich sezonach. Ale wiadomo - takie są koszty jazdy w Grand Prix. Z drugiej strony - przejechać karierę i nie wystartować w rywalizacji o indywidualne mistrzostwo świata poskutkowałoby tym, że czułbym się niespełniony. Dlatego cieszę się, że jestem w Grand Prix, nie patrzę na wydatki, tylko mobilizuję do nadchodzącego sezonu.
Przed sezonem trenera Tomasza Bajerskiego zastąpił Robert Sawina, który miał dziesięcioletni rozbrat z żużlem. Zna pan go dobrze?
Oczywiście, co jakiś czas nasze drogi się przecinały. To dla mnie jak najbardziej pozytywna postać. Cieszę się, że jest to były zawodnik, na pewno może wykorzystać swoją wiedzę i doświadczenie.
Piętą achillesową Apatora są mecze na Motoarenie. Co trzeba zrobić, żeby odzyskać atut własnego toru?
Przez zimę zapadło dużo zmian na naszym torze. Musimy spokojnie podejść do tego sezonu. Wiadomo, że każdy zespół ma założenie takie, że priorytetem są zwycięstwa na własnym obiekcie. My też chcielibyśmy, żeby tak było, aby tor był naszym sprzymierzeńcem. Nie można przygotowywać go przeciwko rywalom, tylko tak, aby nam odpowiadał.
Jaki może być największy atut toruńskiej drużyny, a jaka jej największa wada?
Wada to wiadomo, brak Emila. A nasz największy atut to atmosfera w drużynie. Jesteśmy ze sobą w fajnych układach i mam nadzieję, że tak zostanie. Choć w każdej drużynie jakieś nieporozumienia na torze są nie do uniknięcia, to wierzę, że nie dojdzie wśród nas do pogorszenia tego, co wypracowaliśmy we wzajemnych relacjach i dzięki temu osiągniemy jakiś fajny wynik.
A może wadą jest to, że zakładając, iż parę juniorów tworzyć będą Krzysztof Lewandowski i Karol Żupiński, jest pan jedynym torunianinem w składzie?
Jako torunianin będę się starał jak najlepiej reprezentować moje miasto. Tu się urodziłem. Obojętnie, gdzie jeździłem, zawsze tu mieszkałem, będę mieszkał i czuję się z nim związany. Ten stadion, ten klub, to nie są dla mnie tylko kolory, ale coś więcej.
Aż czterech zawodników Apatora będzie startowało w tym sezonie w cyklu Grand Prix. Jest w tym lekkie ryzyko, bo to stres, przemęczenie, o możliwości odniesienia kontuzji nie wspominając...
Generalnie, odpukać, niech omijają nas kontuzje, ale po to ciężko pracujemy przez zimę, żeby przechodzić to zmęczenie w łagodniejszy sposób. Czeka nas dużo podróży, lecz tak wygląda żużel, dla żadnego z nas to nic nowego. Każdy wiedział od początku przygotowań, na co się pisze, więc myślę, że nie ma obaw.
Jakie plany minimum na cykl Grand Prix i starty w PGE Ekstralidze postawił pan przed sobą?
Nie lubię głośno mówić o takich rzeczach. Każdy z nas jedzie o najwyższe cele w każdym biegu. Więc podstawowym celem jest zwyciężyć w jak największej liczbie wyścigów w jak największej liczbie zawodów. I jeździć szczęśliwie, bez kontuzji.