Jednym z liderów Koziołków był Dominik Kubera, który na swoim koncie zgromadził osiem punktów w sześciu startach (1*,1,3,3,w,0). Jak sam zawodnik przyznaje punktów tych mogłby być więcej gdyby nie sytuacja, która miała miejsce w biegu 11. W gonitwie tej od samego startu iskrzyło między Dominem a Patrickiem Hansenem, obaj zawodnicy toczyli walkę o drugą pozycję, co zakończyło się upadkiem Kubery. Sędzia za winnego przerwanie biegu uznał zawodnika drużyny gości, z czym sam wykluczony po zawodach się zgodził - Wykluczenie było słuszne, przesadziłem tam na maksa. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, mogę jedynie przeprosić Patricka. Po prostu wjechałem w taką część toru, że motocykl tak przyspieszył, że nie mogłem już nic zrobić. Na szczęście nic nam się nie stało. Trochę zabrakło chłodnej głowy, to wykluczenie było nie potrzebne. Czułem prędkość w motocyklu, więc chciałem zaryzykować ale to się nie opłaciło. Po prostu za szybko chciałem. Czułem się szybki, motor rwał do przodu więc chciałem wykorzystać okazję. To wybiło mnie trochę z rytmu i zabrakło w tym czternastym biegu. Gdyby nie to, że troszeczkę zaszalałem, mógłbym dorzucić jeszcze kilka oczek i mogliśmy wygrać z większą przewagą - ocenił swoją dyspozycję piątkowego wieczoru Dominik.
Inauguracyjne spotkanie należało do udanych dla gości, a co dalej? - Musimy się skupiać na tym co przed nami, a nie na tym co było. Czy jest z nami Grisza, czy nie. Fakt jest taki, że go nie ma. My musimy dać z siebie wszystko aby ciągnąć tą drużynę i ten wynik, żeby jeździć jak najlepiej w tym sezonie - zakończył żużlowiec.