33-letni Nicolai Klindt, wraca po kilkuletniej przerwie do najlepszej żużlowej ligi świata w barwach Arged Malesa Ostrów Wielkopolski. Opowiada szczerze o swojej przeszłości i celach na przyszłość.
M: Jak wiemy, pierwsze spotkanie dla Ostrowa nie poszło tak jak wszyscy oczekiwali. Z Twojego punktu widzenia, co poszło nie tak ?
NK: Zawsze jest łatwo siedzieć w domu i oceniać co poszło nie tak. Po pierwsze, jak każdy wie, tor był daleki od ideału dlatego, że był przykryty plandeką przez 6,7 dni poprzedzających mecz. Wyglądał na najtwardszy i najtrudniejszy tor, jaki widziałem w Ostrowie, a ścigam się tam już 5 lat, ale nie możemy zegnać przegranej na tor. Gołym okiem było widać, że nasi juniorzy są bardzo nerwowi i zestresowani, a Grzesiu Walasek nie był w 100% zdrowy po swojej kontuzji. Głównie nie wychodziły nam starty oraz pierwszy łuk, gdzie zawodnicy Grudziądza byli już z przodu na prostej. Ostatecznie przegraliśmy po prostu z lepszą drużyną.
M: Na pierwszy mecz, został powołany Berntzon. Jak się czułeś gdy się dowiedziałeś, że nie pojedziesz w meczu inauguracyjnym? Uważasz, że to była dobra decyzja trenera?
NK: Oczywiście muszę powiedzieć, że to była zła decyzja. Dlatego, że wierze w swoje umiejętności. Nie ma znaczenia kto by został wybrany w moje miejsce, to zawsze będę myślał, że to zła decyzja. Nawet w przypadku naszej wygranej. Oliver jechał bardzo dobrze podczas meczów sparingowych oraz treningów. Muszę się zgodzić z Mariuszem, że tor który mieliśmy w tym sezonie pasował lepiej Olivierowi niż mi. Nie ma powodu by się obrażać ale muszę patrzeć do przodu i próbować stawać się coraz lepszy i wyeliminować moje słabości. Niewątpliwe byłem rozczarowany nie będąc w składzie na mecz, ale jestem już na tyle doświadczony, że nie ma to na mnie wpływu. To też nie było tak, że Oliver ścigał się ze mną i to ja wygrałem 9 na 10 razy i wybrano Olivera do składu, moim kosztem.
M: Znalazłeś się w składzie na mecz w Toruniu a w klubie jest więcej zawodników, niż miejsc w składzie. Czujesz przez to większą presję ?
NK: Jasna sprawa. Mam motylki w brzuchu i czuję presję przed zawodami, ale nie ma różnicy czy było by dziesięciu zawodników na dwa miejsca w składzie, czy nie było by żadnej konkurencji. Muszę patrzeć na siebie i na swoje występy, dać z siebie wszystko. Jeśli zacznę rozmyślać o innych zawodnikach oraz o tym co może się wydarzyć, zgubie koncentrację.
M: Najwierniejsi kibice cały czas wierzą w Was i utrzymanie się w Ekstralidze. Podobno wiara czyni cuda. Jakie są Twoim zdaniem na to szanse?
NK: Musimy w to wierzyć, że jest to realne. w innym przypadku nie było by sensu, trenować i się ścigać. Mecz domowy z Grudziądzem był bardzo ważny patrząc na cały sezon, ale tak jak mówisz, cuda się zdarzają. Nikt w nas nie wierzył w poprzednim sezonie, że wygramy eWinner 1 ligę a jednak to zrobiliśmy. Teraz jesteśmy w tej samej sytuacji.
M: Czy w związku z jazdą w najlepszej lidze świata, zainwestowałeś coś ekstra w sprzęt?
NK: Nie powiedziałbym, że zainwestowałem więcej w sprzęt. Za to ulepszyłem różne rzeczy w swoim sprzęcie i pracowałem bardzo ciężko nad sobą w zimę. Nie ma znaczenia jakie masz silniki w swoich motorach, jak twoja głowa nie jest we właściwym miejscu. Co było widać po mnie, w poprzednim sezonie! Jan i Andrzej Garcarkowie, pomogli mi bardzo z silnikami od Ryszarda Kowalskiego. Jestem im za to wdzięczny. Na dodatek, ciężko pracowałem ze swoim tunerem, Peterem Johnsem, by znaleźć dodatkowe 10% szybkości w moich silnikach.
M: Co według ciebie jest Twoim największym sukcesem w dotychczasowej karierze jako żużlowiec ?
NK: To jest bardzo trudne pytanie. Nie wygrywałem za dużo w ostatnich latach, ale miałem wiele wspaniałych momentów i doświadczeń z których jestem dumny. Zakończenie na drugim miejscu Indywidualnych Mistrzostw Danii w 2020, było moim najlepszym rezultatem w ostatnich latach. Byłem jeszcze bardzo szczęśliwy z zajęcia drugiego miejsca w Bydgoszczy na Mistrzostwach eWinner 1 Ligi. Zapoczątkowało to bardzo dobry sezon dla mnie. Gdy byłem młodszy, miałem świetne występy. Dwa razy byłem młodzieżowym mistrzem Danii, Mistrzem Europy do lat 19 i vice mistrzem świata z Danią, ale to było 10 lat temu więc to nie jest coś o czym myślę. Patrzę w przyszłość by osiągnąć jeszcze lepsze rezultaty.
M: Jakie cele stawiasz przed sobą na najbliższą przyszłość?
NK: Jest to do dosyć proste. W najbliższej przyszłości, koncentruję się na eliminacjach do Mistrzostw Europy oraz Świata, tak samo jak zdobyć medal z duńską kadrą w Mistrzostwach Europy w Poznaniu. W Czerwcu mam Finał Mistrzostw Danii gdzie zrobię wszystko by wygrać. Biorę miesiąc po miesiącu, tydzień po tygodniu i ustalam sobie cele krok po kroku.
M: Jak się zaczęła Twoja przygoda z żużlem?
NK: Od zawsze byłem wielkim fanem żużla. Zawsze bawiłem się w żużel na moim rowerku. Pewnego dnia, spróbowałem żużla a raczej motocrossu w wieku 4 czy 5 lat i od tego czasu to powoli szło. Teraz mam 33 lata i ścigam się na żużlu zawodowo, za co jestem wdzięczny.