W ostatniej odsłonie dnia z nawierzchnią toru zapoznał się Szymon Woźniak, sędzia po długich analizach uznał, że do upadku gorzowianin przyczynił się kapitan Fogo Unii Leszno, Piotr Pawlicki - W piętnastym biegu było dużo walki, każdy z nas wiedział o co jedzie. W żużlu takie sytuacje się zdarzają, ciężko opisać to osobie, która w danym momencie nie siedzi na motocyklu, mając prędkość około 115-120 kilometrów na godzinę. Sytuacje na torze nie oddają tego co widzi się z pozycji trybuny lub w przekazie telewizyjnym. Zawodnicy słyszą co się dzieje za nimi. W najlepszej lidze świata poza umiejętnościami ważna jest taktyka. Sędzia długo zwlekał z podjęciem decyzji, bo na pewno nie była ona prosta do podjęcia. Znalazłem się minimalnie przed Szymonem Woźniakiem, zjeżdżał z zewnętrznej do wewnętrznej, tak na prawdę to on zmieniał tor jazdy, ale mimo wszystko była to ciężka decyzja do podjęcia.
Zawodnik Fogo Unii Leszno po zawodach przyznał, ze mogły się one podobać kibicom - Dla kibiców był to na pewno dobry mecz z emocjami do końca. Cieszy mnie fakt, że fani przede wszystkim dopisali na trybunach, a żużel wrócił na dobre. Dzisiaj spotkały się dwie dobre drużyny, które mają ochotę walczyć o najwyższe cele w tym roku. Mecz był wyrównany i było w nim dużo emocji. Spodziewaliśmy się tego, że ten mecz nie będzie należał do najłatwiejszych. Do Leszna przyjechał przede wszystkim Indywidualny Mistrz Świata z 2020 roku, który po raz kolejny pokazał wysoką formę, ale to chyba dla nikogo nie była niespodzianka. Pozostali zawodnicy z Gorzowa dołożyli cenne punkty, a ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów. Możemy pogratulować przeciwnikom dobrej jazdy oraz walki. Trenujemy na tym torze na codzień, więc mimo wszystko liczyliśmy na zwycięstwo.