O co jedziecie w sobotę z Falubazem zważywszy na fakt, że w drugiej kolejce dostaliście lanie w Rybniku?
Sławomir Kryjom, menedżer MF Trans Landshut Devils: Dla mnie ten mecz w Rybniku to osobny rozdział. My musimy o tym spotkaniu zapomnieć, bo to nie był nasz dzień. Wynik by lepszy niż jazda, takie są brutalne fakty. Teraz jednak musimy myśleć o tym, co przed nami, a nie za nami. ROW to historia, bo teraz czeka nas mecz z mocną ekipą, jednym z faworytów ligi. Zrobimy, co w naszej mocy, żeby urwać jakiś punkt. Będzie jednak ciężko.
Jedziecie z Martinem Smolinskim, czy bez niego?
Bez Martina i to też jest problem, bo to jest zawodnik kluczowy.
Za chwilę wrócimy do Smolinskiego. Wpierw chcielibyśmy jednak zapytać, czy nie jest jednak tak, że Landshut to inna drużyna u siebie, inna na wyjazdach?
Nie ma dwóch różnych drużyn z Landshut. Na pewno jest tak, że atut własnego toru chcemy wykorzystać do maksimum. Siłą rzeczy jesteśmy też u siebie mocniejsi. Nie jest jednak tak, że wyjazdy mają być dla nas wycieczkami. My potrzebujemy bonusów, żeby się utrzymać. Nawet jeśli na wyjeździe przegrywamy, to chcemy, żeby ta porażka czyniła sprawę bonusa kwestią otwartą. Z ROW-em będzie problem z bonusem, ale rok temu parę remontad zaliczyliśmy.
To teraz wróćmy do Smolinskiego.
Jak powiedziałem, to jest duża strata. Nie chodzi wyłącznie o tor i punkty, ale też o jego cenne porady. W Rybniku nie było ani jednego, ani drugiego. Na spotkanie z Falubazem Martin oczywiście przyjdzie i będzie w parku maszyn. Zobaczymy, co z tego wyniknie.
A zawodnik może udzielać cennych rad, nie siedząc na motocyklu i nie jeżdżąc po torze, na którym odbywa się mecz.
Może. Mówimy o gościu, który na tym torze jeździ od 20 lat.
Wiadomo, kiedy na ten tor wróci?
Nie wiadomo. Rehabilituje się, bo odnowiła się kontuzja. Decyzja w jego rękach.
Czy są jakieś zmiany w składzie w porównaniu z meczem z ROW-em?
Jedna zmiana. Zamiast Buscha jedzie Grobauer. A jaki to da efekt, to się okaże.