Jacek Ziółkowski po spotkaniu przyznał, że jest bardzo ze swoich podopiecznych, a tor był zupełnie inaczej przygotowany niż podczas rundy zasadniczej - Jestem zadowolony przede wszystkim z wygranego spotkania. Początek meczu był mocno uderzający, ale później musieliśmy się nagimnastykować, żeby dowieźć to spotkanie do końca. Tor był trochę loteryjny, był zupełnie inaczej przygotowany niż zazwyczaj w Lesznie. Moi podopieczni szybciej weszli w ten mecz. Pierwszych siedem wyścigów udało nam się wygrać, później było różnie, pogubiliśmy trochę punktów. Wywalczenie 49 punktów w meczu wyjazdowym to dobry prognostyk przed rewanżem.
Lublinianie zdają sobie sprawę, że są faworytami meczu i mają nadzieję, że nie zawiodą swoich kibiców i awansują do dalszej fazy play-off - W żużlu nie ma nigdy spokoju do ostatniej gonitwy. Nie ma jednak co ukrywać, że jesteśmy faworytem do zwycięstwa w rewanżu oraz w dwumeczu. Będziemy starali się nie zawieść kibiców i postaramy się awansować do kolejnej fazy play-off.
Jacek Ziółkowski po spotkaniu był bardzo zadowolony, menadżer Motoru Lublin, że byłby jeszcze bardziej zadowolony, gdyby nie upadek w trzynastej gonitwie Mikkela Michelsena oraz Jarosława Hampel - Ogólnie wydaje mi się, że z reguły jestem zadowolonym człowiekiem. Byłym bardziej zadowolony gdyby nie ten upadek w trzynastej gonitwie dnia, ale na żużlu niestety tak bywa. Mam nadzieję, że mimo wszystko będzie w jak najlepszym porządku. Z tego co wiem to zawodnicy są trochę poobijani. Nie było potrzeby puszczania Mikkela Michelsena w biegu nominowanym, mecz i tak już był wygrany, a zawodnik jest trochę poobijany, więc sobie odpoczął, a ja miałem kogo puścić w jego miejsce.