Przypomnijmy, że władze polskiego żużla do reaktywacji tych zawodów przymierzały się od dłuższego czasu i wykonały w związku z tym kilka istotnych ruchów. – Chcieliśmy zorganizować zawody w Pile, bo tak nakazywałaby tradycja, ale ze względów infrastrukturalnych nie byłoby to na razie możliwe. Z tego powodu poszukaliśmy innej lokalizacji. Wybór padł na Gniezno – przypomina Zbigniew Fiałkowski, wiceprzewodniczący GKSŻ.
GKSŻ dokonała także bardzo dokładnej analizy pogody pod kątem wyboru terminu. – Bazowaliśmy na przewidywaniach synoptyków europejskich i amerykańskich, z których wynikało, że na początku grudnia temperatura może być wyższa niż rok temu o tej samej porze. Ustaliliśmy zatem termin na 4 grudnia – tłumaczy.
Władze polskiego żużla chciały także, by zawody obejrzeli nie tylko kibice w Gnieźnie, więc nawiązali rozmowy z platformą Canal+, które zakończyły się sukcesem. – Telewizja była zdecydowana na transmisję. Wszystko było z naszej strony poukładane, więc pozostało wykonać tylko ostatni krok. Ogłosiliśmy, że czekamy na zgłoszenia zawodników – podkreśla Fiałkowski.
Informacja o tym, że GKSŻ czeka na zgłoszenia żużlowców, pojawiła się na stronie polskizuzel.pl, w mediach społecznościowych, a także na najbardziej znanych portalach o tematyce żużlowej. Zawodnicy mieli tydzień, by zgłosić gotowość do jazdy w Gnieźnie. – Odezwał się do nas jeden żużlowiec, który poinformował, że czeka na szczegóły. Poza tym nikt nie chciał poznać nawet naszych warunków finansowych – tłumaczy Fiałkowski.
– To wielki zawód. Liczyliśmy, że w środowisku znajdzie się liczna grupa, która zrozumie, że robimy to przede wszystkim dla kibiców i dyscypliny. Niestety, bardzo się pomyliliśmy. Szkoda, bo wielu zawodników często ma usta pełne głębokich tez. Mówią, że leży im na sercu dobro dyscypliny i dlatego sezon powinien trwać dłużej, a GKSŻ powinna coś z tym zrobić. My ruchy wykonaliśmy, ale nikogo do niczego nie zmusimy. Nie mamy do tego narzędzi regulaminowych, a poza tym nie o to przecież chodzi. To miała być impreza dla kibiców, ale najwidoczniej żużlowcy nie chcą dla nich nic robić. To oznacza, że turnieju najpewniej nie będzie – podsumowuje wiceprzewodniczący GKSŻ.