...do dzisiejszego dnia jest związany z tym sportem.
Po feralnym upadku z czasów dzieciństwa zmuszony był do jazdy w specjalnym bucie ortopedycznym. Nie miało to jednak żadnego wpływu na jego jazde.
Do dziś kibice na całym świecie wspominają jego fantastyczne akcje na torze.
Guy Allen Ermolenko oficjalnie swoją bogatą karierę zakończył w wieku 47 lat. Jednak zawsze pozostawał blisko żużla. Jest komentatorem angielskiego Eurosportu
- Lubię to robić. Kiedyś komentowałem więcej imprez. W ostatnich czasach bywałem m.in. na zawodach SEC. Spotkałam Sama w 2022 roku właśnie na zawodach z tego cyklu rozgrywanych w Łodzi.
Uwierzcie to nadal przesympatyczny człowiek otwarty na ludzi. Przyjechał na stadion z przyjaciółmi, zamienił kilka zdań ze znajomymi z czasów jazdy w łódzkim zespole. Nie wiedział o tym, że dotarł wcześniej.
"Sorry musze już lecieć rozdawać autografy kibicom" - powiedział nagle i ruszył w strone przygotowanego stanowiska. Spokojnie Sam, dopiero za godzine - odparłem. Taki właśnie jest. Uśmiechnięty, szanujący każdego kibica.
Nawet po zakończeniu oficjalnych startów, brał udział w pojedynczych turniejach.
Nie mogło go zabraknąć na pożegnalnym turnieju przyjaciela z czasów jazdy w Wolverhampton Wolves, Adama Skórnickiego w 2008 roku na poznańskim Golęcinie. Oczywiście wsiadł na motocykl. Pokazowy wyścig gwiazd dał kibicom dużo radości. Pod taśmą stanął w doborowym towarzystwie z Romanem Jankowskim, Józefem Jarmuła i Sqórą kończącym karierę.
Jako 55-latek potrafił zająć drugie miejsce w US Open na torze w Owego. W tych samych zawodach pojechał również mistrz świata par z 1982 roku Bobby Schwartz.
Jako 60 latek "Sudden Sam" wyjechał na tor ponownie. Trenowali z młodszym bratem Charlesem na obiekcie w Bakersfield, co wywołało niemałe poruszenie. W parku maszyn jest dziennikarzem, często pomaga młodszym zawodnikom, zawsze służy radą. Jednak jeśli zawody, na których się pojawia mają charakter towarzyski zawsze chętnie przejedzie dla swoich fanów kilka pokazowych kółek. Tak było również w tym roku w Australii podczas turnieju "Darcy Ward Invitational".
"Mad Russian", jak nazywano go na początku kariery, a pseudonim ten nadał mu sam Barry Briggs, (aby ułatwić mu początki ścigania) w swoim barwnym sportowym życiu przeszedł naprawdę długą drogę, naznaczoną poważnymi kontuzjami. Trafiając do żużla przypadkowo, do tego z krótszą o kilka centymetrów nogą pokazał prawdziwy hart ducha, popierając to chęcią zwyciężania i mając zaszczepioną od dziecka przez ojca Nicolasa Ermolenko miłość do motocykli, zdobył w tym pięknym i niebezpiecznym sporcie wszystko.
Żywa legenda.
Autor tekstu: Marcin Janicki