Zarówno ostrowianie, jak i rybniczanie przystąpili do tych zawodów solidnie wzmocnieni. Do Ostrowa Wielkopolskiego wypożyczony został Łotysz Francis Gusts, a Krzysztof Mrozek, zdecydował o zakontraktowaniu Mateja Żagara. Wszyscy pracownicy klubu mieli przez weekend bardzo dużo pracy poniewaz po sobotnich opadach deszczu tor wyglądał słabo. Ostrowianie stanęli na wysokości zadania i  przygotowali trudny, lecz bezpieczny tor.

 

Pierwsza seria to pokaz siły podopiecznych Mariusza Staszewskiego. Po czterech biegach było 17:6, a wynik mógłby być większy, gdyby nie upadek Jakuba Poczty. Wychowanek klubu z Ostrowa, ambitnie dobiegł do mety po jeden punkt, ostatecznie nie został on mu przyznany. Wszystko dlatego, że zawodnik dosyć długo nie podnosił się z toru, i mimo ze upadek byl na ostatnim okrazeniu, sędzia Andrzej Kraskiewicz przerwał bieg.

 

Gospodarze kontrolowali przebieg spotkania aż do 11 biegu, wtedy podwójnie wygrali goście i złapali oddech. W kolejnym biegu ostrowianie zdołali dodać jeszcze dwa punkty do przewagi a na uwagę zasługuje świetna jazda Walaska w tym biegu. Poczta, mimo złamanego palca zdołał wyprzedzić Tkocza. 

 

Kolejne dwa biegi to minimalnie wygrane biegi gości. Przed ostatnim biegiem ostrowianie prowadzili, ale tylko trzema punktami. W pierwszej odsłonie decydującego biegu na tor upadło trzech zawodników, zdefektował motor Walaska, a w niego wjechał Wojdyło i Berntzon, na szczęście cała trójka wyszła z tej kraksy bez szwanku. Walasek słusznie został wykluczony a w powtórce znowu najlepiej ze startu wyszli goście. Kurtz nie poczekał na kolegę z drużyny i uciekł daleko do przodu, pozostawiony Wojdyło bronił się przed Berntzonem. Szwed dopiął swego i minął Polaka, a stadion w Ostrowie Wielkopolskim eksplodował.