Maciej Janowski ostrzegł fanów, aby nie mrugali zbyt często, bo będzie dużo akcji podczas dzisiejszego finału Pucharu Świata Monster Energy FIM Speedway World Cup we Wrocławiu.
Magic jeszcze jako młody chłopiec z trybun Stadionu Olimpijskiego obserował jak Polska zdobyła kultowe trofeum Ove Fundina w swoim rodzinnym mieście w 2005 roku.
Dzisiaj z kolei powalczy o swój czwarty złoty medal Monster Energy FIM SWC, kiedy to gospodarze, a zarazem aktualni mistrzowie zmierzą się ze zwycięzcami półfinałów: Wielką Brytanią i Danią oraz zwycięzcami baraży, Australią.
Wspólnie z Bartoszem Zmarzlikiem, Patrykiem Dudkiem, Januszem Kołodziejem i Dominikiem Kuberą staną do jednej z najtrudniejszych bitew o największą drużynową nagrodę żużlową. Dla Polaków może to być rekordowy, dziewiąty złoty medal FIM SWC.
- Musimy być mądrzy i gotowi na ciężką bitwę. Dawno nie widziałem tak zaciętej rywalizacji między wszystkimi zespołami. Dania Wielka Brytania i Australia mają bardzo dobre zespoły. To będzie bardzo interesujące widowisko. Wszystko, co powiedziałbym kibicom we Wrocławiu, to bawcie się dobrze, nie mrugajcie za dużo, bo będzie dużo akcji i mam nadzieję, że wyjdą ze stadionu z szerokim uśmiechem. Jestem bardzo szczęśliwy, że mam możliwość reprezentowania mojego kraju. Bardzo się cieszę, że takie wydarzenie odbędzie się w moim rodzinnym mieście. Jestem pewien, że to będzie niesamowita noc dla fanów i jeźdźców. Mamy świetny zespół i świetnych jeźdźców. Ale musimy być skupieni na każdym punkcie i każdym biegu. Reszta drużyn też jest dobra, tak jak nasza.
Nie czuję, że brakuje mi pewności siebie. Czuję się dobrze i czuję się przygotowany. Czasami może podejmuję złe decyzje. Czasami jest wzloty i upadki, ale sobota to inna historia, a następny dzień będzie inną historią. Przygotuję się najlepiej jak potrafię na sobotę i dam z siebie wszystko - mówi tuż przed finałem Maciej Janowski.