Pamiętamy, że jeszcze z końcem sezonu właściciel H.Skrzydlewska Orzeł Łódź, Witold Skrzydlewski oznajmił, że przestaje "bawić się w żużel" i sprzedaje klub za symboliczna złotówkę. Przy okazji doszedł jeszcze konflikt na linii kibice - właściciel, przez co przyszłość łódzkiego Orła rysował się niemal tylko w ponurych, czarnych barwach.  

 

 

Nie minęły dwa, trzy miesiące, kiedy otwarte zostało okienko transferowe, a Witold Skrzydlewski zaskoczył wszystkich po raz kolejny. Właściciel ogłosił, że zostaje przy żuzlu i zaczyna budować na nowo klub. Zmieniono niemal wszystko. Zakontraktowani zostali nowi zawodnicy, zatrudniono nowego trenera, a także nowe władze łódzkiej drużyny. Ostatnią zmianą jaka nastąpiłą to zmiana nazwy klubu. W Łodzi postanowiono powrócić do dawnej nazwy Orzeł Łódź. Rodzina Skrzydlewskich zrezygnowała z obecności w nazwie zespołu, dając przy okazji możliwość zaistnienia w tym miejscu nowym potencjalnym sponsorom.

 

– W związku z tym, że nadal poszukujemy sponsorów do działania w naszym klubie rodzina Skrzydlewska zrezygnowała z obecności w nazwie klubu. Drużyna już nie będzie nazywała się H. Skrzydlewska Orzeł Łódź. Wracamy do nazwy tylko Orzeł Łódź. Będzie możliwość dla potencjalnego sponsora wejścia do nazwy drużyny. Liczymy, że nowa nazwa pojawi się w najbliższym czasie. Może będzie nowa nazwa, może nie –  mówi Witold Skrzydlewski