- Wprawdzie raczej nie na torze, ale w Grudziądzu, można będzie spotkać Andrieja już na początku grudnia - zapewnia manager żużlowca Grzegorz Krzywda. - Z prezesem klubu, panem Zbigniewem Fiałkowskim, umówieni jesteśmy na podpisanie kontraktu i omówienie ostatnich szczegółów organizacyjnych związanych z przygotowaniami do nowego sezonu. Podczas grudniowego pobytu w Polsce Andriej przejdzie również badania wydolnościowe w Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Ich wyniki przedyskutujemy z trenerem Olegiem Wołochowem, który w Rosji prowadzi zawodnika od początku jego kariery. Program przygotowań Andrieja do nowego sezonu przygotujemy wspólnie z rosyjskim szkoleniowcem.
Jak się okazuje, Kudriaszow odwiedzi nie tylko Polskę, ale pojedzie także do stolicy Czech. - Ale nie w celach turystycznych - śmieje się Grzegorz Krzywda. - W Pradze spotkamy się z Bohumilem Brhelem, który jest głównym tunerem silników Andrieja. Ze współpracy jesteśmy bardzo zadowoleni i zamierzamy ją kontynuować. Być może jeden silnik zakupimy od innego tunera. W każdym razie mój podopieczny przystąpi do sezonu z trzema lub czterema nowymi silnikami. Mogę zdradzić, że nowe rozwiązania, które Brhel proponuje zastosować w silnikach w roku 2011, testowaliśmy pod koniec sezonu na zawodach w Rosji. Próby te wypadły zachęcająco.
Słuchając Grzegorza Krzywdy można odnieść wrażenie, że przygotowania do nowego sezonu przebiegają bez żadnych kłopotów. - Zawsze jest o czym myśleć, coś poprawić. Na dniach Andriej przejdzie drobny, można rzec, kosmetyczny zabieg chirurgiczny. Uniemożliwia on, planowany wcześniej, nasz wyjazd do Lonigo, gdzie chcieliśmy poświęcić czas na doskonalenie jazdy na torach twardych, biorąc pod uwagę nawierzchnię grudziądzką. Te lekcje postaramy się odrobić wczesną wiosną - zarówno we Włoszech, jak i na torze w Gorican. Ponadto, ze specjalistami opracowujemy specjalną dietę dla Andrieja Jej stosowanie, wraz z cyklem treningowym w okresie jesienno-zimowym, powinno pomóc mu - w sposób bezpieczny dla organizmu - zrzucić kilka kilogramów. W tym względzie duże nadzieje pokładamy także w... rosyjskiej zimie. Jazda na motocrossie podczas ekstremalnych warunków da Andriejowi potężny wycisk. Ale przecież „bez pracy nie ma kołaczy”. Wreszcie, myśląc o kolejnym sezonie, sondujemy możliwości takiego załatwienia spraw paszportowo-wizowych, by Andriej skupił się na startach w lidze polskiej, a także w innych krajach, nie troszcząc się o to, na ile dni pobytu w Unii Europejskiej pozwala mu wbita do paszportu wiza – dodaje manager Kudriaszowa.
Podczas rozmowy pan Krzywda zrobił nam miłą niespodziankę, organizując rozmowę live z nowym nabytkiem GTŻ-u. Okazało się, że zaskoczone były obie strony, bowiem Andriej początkowo myślał, iż dzwoni do niego przedstawiciel fan clubu... Wandy Kraków. Gdy sprawa się wyjaśniła, zawodnik, bardzo przyzwoitą polszczyzną, odpowiadał na pytania.
- Rzeczywiście, bardzo miło wspominam sezon spędzony w Wandzie. Przez cały ten czas okazywali mi wiele sympatii. Dziękuję im za to i zapewniam, że zachowałem ich w swoim sercu. Mam nadzieję, że zdołam sobie zaskarbić zaufanie i sympatię u fanów GTŻ-u. Pierwsza liga to dla mnie spore wyzwanie, ale wierzę, że swoim dopingiem pomożecie mi osiągnąć wyniki, które zadowolą i mnie, i zarząd klubu, i przede wszystkim was. Mogę dziś zapewnić, że będę robił wszystko, aby moja jazda wam się podobała. Taki mam charakter, że lubię walczyć. Koledzy w Rosji żartują, że - jeśli jadę w jakimś wyścigu czwarty (oby jak najrzadziej!) walczę tak, aby minąć chociaż jednego rywala przede mną i jednocześnie nie dać się wyprzedzić „zawodnikowi jadącemu na piątej pozycji”. Udane, widowiskowe akcje sprawiają mi wielką radość. Kibicom też się to podoba, więc po takim wyścigu jest okazja do krótkiego świętowania - ja pozdrawiam fanów robiąc dodatkowe kółko, publiczność bije brawo. To wspaniałe momenty i zrobię wszystko, by w Grudziądzu do takiej wspólnej radości dochodziło. Jeśli nie po każdym biegu z moim udziałem, to jak najczęściej - mówi nowy nabytek GTŻ-u Grudziądz.
Sympatyczną rozmowę z Andriejem trzeba było niestety kończyć. Akurat w domu zawodnika w dalekim Bałakowie zadzwonił domofon. - To moi kuzyni. Przyszli do nas na świąteczny obiad. Z okazji państwowego święta w Rosji są dwa dni wolne od pracy i jest wreszcie okazja do spotkań z rodziną i przyjaciółmi.
Szkoda, że Andriej musiał poświęcić się roli gospodarza rodzinnego spotkania, bo chcieliśmy zapytać go o plany na arenie Mistrzostw Świata czy Europy, o egzotyczną dla nas, Polaków, ligę rosyjską, o to, skąd tak dobrze zna język polski...
- Odpowiem na każde pytanie, ale teraz musimy kończyć - usłyszeliśmy. - Może spotkamy się w pierwszych dniach grudnia, gdy będę w Grudziądzu? A może udałoby się zorganizować spotkanie z kibicami? Byłaby okazja lepiej się poznać. Tymczasem chciałbym podziękować zarządowi klubu za zaufanie, którym mnie obdarzył i serdecznie pozdrowić kibiców GTŻ-u. Cieszę się, że będę dla was jeździł – kończy Andriej.
Za pomoc w przygotowaniu artykułu dziękujemy Januszowi Larkowi i Grzegorzowi Krzywdzie.