- Cóż, już od dawna nosiłem się z myślą o zmianach i faktycznie głośno o tym mówiłem. Co tu dużo gadać, było to 10 lat w stresie, w nerwach, bo przecież taki jest sport. Tu przyjdzie ktoś nowy, a i ja znajdę gdzieś indziej nowe wyzwania. Zawsze będę uważał, że WTS to mój drugi klub, bo pierwszym - nie da się ukryć - jest Włókniarz. Na Stadionie Olimpijskim spędziłem 1/4 mojego dorosłego życia, a to szmat czasu, gdyby spojrzeć wstecz. Były wzloty i upadki, ale przez te 10 lat siedmiokrotnie kończyliśmy ligę w czwórce. Miniony rok też nie był zły. Nie fantastyczny, ale niezły - przyznał Cieślak.
- Jstem wdzięczny za współpracę z Krysią i Andrzejem. Na pewno czegoś się przy nich nauczyłem. Na pewno jest mi też smutno, lecz to przecież życie. Jedni do pracy przychodzą, inni odchodzą - dodał.
Następcy Marka Cieślaka w WTSie na razie nie widać. Być może jego posadę przejmie Henryk Jasek, dotychczasowy trener Kolejarza Rawicz.