- Zdaję sobie sprawę, że te moje jedenaście punktów, to o dwa, albo nawet trzy za mało - tłumaczy. - To jednak pierwsze jazdy. Muszę się rozruszać. Z każdym meczem powinno być lepiej. Na razie bym nie dramatyzował, bo są przesłanki świadczące o tym, że moja forma będzie szła w górę - dodaje.
Gollob słabą postawę tłumaczy brakiem jazdy przed sezonem. Nie miał kiedy i gdzie sprawdzić swoich silników. - Pewne jest to, że czeka mnie dużo pracy i testów. Będę pracował nad sobą i forma w końcu przyjdzie - mówi Gollob.
"PS" wyliczył, że szczyt formy Golloba przypadnie na maj i czerwiec, czyli... w Grand Prix będzie błyszczał dopiero od trzeciego turnieju w Pradze, zaś w lidze pokaże klasę od 7. kolejki.