W 2012 roku niemniej pewne jest, że nie zobaczymy cyklu Grand Prix w Australii, USA, Malezji i najprawdpodobniej Rosji. Najbardziej realne jest Grand Prix Nowej Zelandii, które miałoby sięodbyć na przełomie lutego i marca przyszłego roku na stadionie Western Springs Stadium w Auckland. Jednak pojawiły się już pierwsze kłopoty, ponieważ miasto nawiedziło ostatnio tornado. Burmistrz miasta powiedział mediom, że sytuacja w jego mieście i jego okolicach jest katastrofalna. To kolejny żywioł, który w ostatnich czasie nawiedził Nową Zelandię. W ciągu kilku miesięcy, w mieście Christchurch, drugim co do wielkości mieście kraju, dwa razy doszło do trzęsienia ziemi. Zginęło wówczas ponad 180 osób.
Przyszłoroczny cykl miał zagościć także w Rosji na stadionie w Togliatti. Informacje potwierdził już prezes Rosyjskiej Federacji Motocyklowej - Aleksander Lunkin. Póki co Ole Olsen mówi, że Rosjanie nie są jeszcze gotowi do przeprowadzenia tego typu imprezy. FIM jednak bacznie przygląda się Rosji, która w tym roku zorganizuje finał DMŚJ, planuje organizacje w 2013 roku Grand Prix u naszych zachodnich sąsiadów ale nie w Togliatti lecz Bałakowie. Wydaje się to dziwne, ponieważ stadion w Togliatti jest najnowocześniejszym obiektem żużlowym na świecie. Australia mimo iż posiada w swoch szeregach takich żużlowców jak Jason Crump czy Chris Holder też nie zorganizuje turnieju Speedway Grand Prix, bo w kraju brakuje sponsorów jak i promotorów, którzy wsparliby finansowo turniej.
Wszystko wskazuje na to, iż słowa Ole Olsena, wypowiedziane duńskiej gazecie są mocno przesadzone i w 2012 roku zobaczymy tylko kosmetyczne zmiany w kalendarzu imprez żużlowych na świecie. Być może uda się przerowadzić turniej Grand Prix w Nowej Zelandii i finał IMŚJ w Argentynie.