- Żałowałem, że turniej w Geteborgu został przerwany z powodu padającego deszczu. Może gdybyśmy pojechali do końca, a ja stanąłbym na podium, to teraz byłbym w dużo lepszym nastroju. Przełom miałbym za sobą i spokojnie czekałbym na zawody w Pradze - tłumaczy Janusz.
"Koldi" przypomina, że miał już w tym sezonie także dobre występy. - Dobrze prezentowałem się w ekstremalnych warunkach, bo takie panowały w Goeteborgu i w trakcie ligowego spotkania mojej Unii Leszno z PGE Marmą Rzeszów. W normalnych warunkach miałem tylko jeden wyskok – na inaugurację Grand Prix. Byłbym przynajmniej w półfinale, gdybym nie zaryzykował ataku na Jarka Hampela, po którym upadłem na tor i zostałem wykluczony. Punktów z tego biegu zabrakło mi do awansu - dodaje.