- Z wypadku pamiętam wszystko. Razem z Tobiaszem wyszliśmy idealnie ze startu. Kiedy wydawało się, że jest wszystko okej, motocykl nagle mi uciekł. Nawet nie miałem czasu aby zareagować. Upadłem tak niefortunnie, że złamałem dwa kręgi. Zdaje sobie sprawę, że wielu kibiców odebrało mój upadek jako mój błąd, ale to nie była moja wina. Jak się później okazało pękła przekładka sprzęgła i właśnie dlatego motocykl tak się zachował. Póki co nie myślę co dalej. Skupiam się nad tym, aby wrócić do pełnej sprawności. W tym roku będzie mi bardzo ciężko aby wrócić na tor - mówi Sławek.
Wielu kibiców zwróciło uwagę na fakt, że wychowanek Unii przez cały mecz leżał w ambulatorium i dopiero po jego zakończeniu został odwieziony do szpitala. Młody żużlowiec przyznał jednak, że miał bardzo dobrą opiekę i nikogo nie zamierza posądzać o brak kompetencji oraz złą diagnozę. - Skoro tak się stało to jest to niestety możliwe. Gdybym został odwieziony wcześniej to mecz by się opóźnił. Przykro mi, że musiałem leżeć w parkingu ale tak musiało być. Miałem jednak dobrą opiekę i za to serdecznie dziękuję. Nie mam tutaj do nikogo pretensji. Mecz musiał się toczyć dalej. Dostałem środki przeciwbólowe i czekałem na rozstrzygnięcie meczu.
Do 27 czerwca zawodnik portalu Zuzelend.com będzie niestety przykuty do łóżka. Potem uda się na badania kontrolne i razem z dr Tomaszem Gryczką ustalą jak będzie wyglądało dalsze leczenie. Na razie starszy z braci codziennie ćwiczy z rehabilitantką siłę mięśni.