- Tniemy się, gdy jedziemy w jednym biegu. Poza tym życzę Jarkowi jak najlepiej, bo nie mam żadnego interesu, by powinęła mu się noga. Niech znowu mistrzem zostanie Polak. Jeśli nie ja, to Jarek - mówi Gollob.
Gollob bardzo chciał podtrzymać dobrą passę przed turniejem w Kopenhadze. - Zależało mi ogromnie na zwycięstwie, bo na sztucznej nawierzchni stadionu Parken czuję się wyjątkowo dobrze. Od kilku lat dochodzę w tym miejscu do finału, zdobywam sporo punktów i nie chciałem zepsuć tej passy. Tor w Kopenhadze ma wiele ścieżek do wyprzedzania, więc nawet przegrany start nie przekreśla szans na dobry wynik. Zależało mi na wypracowaniu jak najlepszej pozycji przed Cardiff, gdzie czeka mnie dużo trudniejsze zadanie. Tamten turniej muszę przetrwać - dodaje.
Jak mówi zawodnik Caelum Stali - w finałowym biegu wypchnięcie przez Crumpa, pomogło mu. Gollob wjechał wówczas w przyczepny pas i wyprzedził wszystkich rywali. - Pilnował krawężnika i robił wszystko, bym nie mógł się dobrze złożyć na wirażu. Chciał mnie wybić z rytmu, co mu się udało. Jednak paradoksalnie tylko ułatwił mi sprawę. Chciałem jechać szeroko, ale nie aż tak. Akcja Jasona sprawiła, że wjechałem na jeszcze szybszy i bardziej przyczepny pas od tego, którym poruszałem się we wcześniejszych biegach. Dzięki temu minąłem obu Australijczyków szerokim łukiem.