Mikołaj Curyło zdobył w tym spotkaniu tylko trzy punkty. Można by rzec, że na niczym, gdyż trójkę przywiózł w drugim biegu gdzie jako przeciwnika miał tylko kolegę z drużyny, Damiana Adamczaka. W dwunastym biegu doszło do niebezpiecznej sytuacji. Na pierwszym łuku drugiego okrążenia Curyło walczył z Taiem Woffindenem o drugą pozycję. Anglik poszerzał tor jazdy młodemu bydgoszczaninowi, a w efekcie tego Curyło upadł. Sam mówi, że to on popełnił błąd: - Próbowałem go na siłę wyprzedzić po szerokiej, na pierwszym łuku drugiego okrążenia poszerzył mi troszkę, zabrakło tam dla mnie miejsca. Popełniłem błąd i uderzyłem w bandę. Mogłem inaczej rozpocząć ten łuk. mogłem bardziej ściąć do krawężnika i na pewno inaczej by się to potoczyło. No cóż stało się tak jak się stało. Trzeba jechać dalej.
W czwartek Curyło awansował do finału Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów. Spytaliśmy się o jego plany na tą imprezę. - Jakie plany, no? Jak już się dostałem do finału to trzeba sobie postawić poprzeczkę jak najwyżej i wierzyć w to, że będzie dobrze.