- Termin spotkania z Gdańskiem mógł być lepszy i my zabiegaliśmy o 25 sierpnia lub 4 września. Całkowicie nie rozumiem, dlaczego została odrzucona data wrześniowa, bo z tego co pamiętam, Ward mógłby spokojnie już o godzinie dwunastej dojechać do Bydgoszczy z Bałakowa. Uderzające jest natomiast to, że termin został ustalony dopiero po trzech kolejkach, czyli wtedy, kiedy nasza sytuacja już z pewnością będzie rozstrzygnięta - mówi Jerzy Kanclerz.
Dyrektor ds. sportowych Polonii nie rozumie co kierowało władzami przy ustalaniu daty. - Uważam, że ogólnie działania komisji co do ustalania terminów pozostawiają wiele do życzenia. Nie mnie rozstrzygać, czym się kierują ci panowie, ale ich decyzje są ostatnio mało zrozumiałe. Kiedy jest wolny termin i identyczna sytuacja co do Darcy'go oraz Emila, który 16 wrzesnia rano też musi wrócić do Polski z Rosji nagle zapada decyzja, aby zamiast w niedzielę jechać w piątek… nie rozumiem do końca tego.
Polonia chciała jechać mecz jak najszybciej, bez żadnych podtekstów. - Mogliśmy pojechać jak najszybciej, bez żadnych podtekstów, bo też trzeba pamiętać, że takie odwlekanie spotkań miało już w przeszłości złe skutki. W przyszłości powinno być to regulowane, że jedziemy takie mecze w najbliższym wolnym terminie, a nie tak, jak to się stało w tym przypadku - dodaje Kanclerz.