"Cegła" przyznaje, że już wielokrotnie w tym sezonie musiał odpowiadać na pytanie co się dzieje z jego podopiecznym. - Za każdym razem też uspokajam, że ze zdrowiem Janusza wszystko jest w porządku, choć wszystko wskazuje na to, że do końca miesiąca pozostanie w szpitalu. - powiedział.
Po kilku z rzędu niepowodzeniach, Kołodziej stracił wiarę w swoje możliwości i zablokował się psychicznie. Mimo wszystko w teamie "Koldiego" wciąż wierzą, że ten sezon nie jest do końca stracony. - Jeśli zawodnik nie czuje się pewnie, wówczas zaczynają się problemy. Każda porażka zostaje w głowie. Z tego też powodu zdecydowaliśmy się na przerwę w startach. Chcemy, by Janusz doszedł do siebie, i to pod każdym względem, i już bez żadnych problemów wrócił do ścigania. Rzeczywiście jego szanse na wywalczenie miejsca w czołowej ósemce, która automatycznie zapewni sobie awans do przyszłorocznego cyklu, staną się niewielkie. Nic na to jednak nie poradzimy. Chodzi o to, aby Janusz na ostatnie tygodnie tego sezonu wrócił do normalnej formy i maksymalnie wykorzystał ten czas. Jest jeszcze trochę imprez, w których przecież wystąpi. Grand Prix także się nie kończy na zawodach w Toruniu. Zależy nam na tym, aby Janusz w pozostałych imprezach zaprezentował się na tyle dobrze, by pozostawił po sobie dobre wrażenie. - dodał menadżer Kołodzieja.
Od postawy Janusza Kołodzieja wiele będzie zależało w dwumeczu Unibax Toruń - Unia Leszno. Pomimo ogromych trudności kadrowych, leszczynianie dotarli do półfinałow SE i nadal wierzą, że medal jest sprawą otwartą. - To zależy od tego, czy Unia nadal będzie miała takie problemy jak dotychczas. Jeśli tak, to nie ma większych szans, o czym można się było przekonać w rewanżowym meczu w Gorzowie. Tam praktycznie nie było drużyny, bo osamotnieni Jarosław Hampel i Troy Batchelor niewiele mogli zdziałać. Jeśli jednak Janusz wróci do swojej normalnej dyspozycji, a Damian Baliński lub Jurica Pavlic wyleczą kontuzje i będą prezentowali w miarę przyzwoitą formę, to wówczas szanse Unii na nawiązanie walki z Unibaksem Toruń wzrosną. Muszą jednak zostać spełnione wszystkie warunki, o których mówiłem przed chwilą. - przyznał na zakończenie Krzysztof Cegielski.