- Jak się tego nie potrafi, nie trzeba się za to zabierać. Kołodziej powinien się wyzwolić spod tej kurateli. Trzeba coś zrobić, nie możemy przecież zmarnować takiego talentu. - grzmi "Narodowy".
Zdaniem Cieślaka, team Janusza Kołodzieja od samego początku sezonu był źle zorganizowany. Jako przykład podaje fakt, że "Koldi" często startował w zawodach po całonocnej podróży busem. - Greg Hancock nigdy by sobie nie pozwolił, żeby na zawody jechać przez wiele godzin busem. Zawsze z dużym wyprzedzeniem organizuje sobie transport, tak, by być przed zawodami wypoczętym i nie przesilać nadmiernie organizmu. Same zawody nie są zbyt uciążliwe, najgorsze są właśnie częste zmiany miejsca i wyczerpujące długie podróże. Profesjonalny sportowiec powinien to wiedzieć i o siebie dbać.
Oczywiście trener kadry jako przyczyny obecnego stanu rzeczy wskazuje również błędy związane ze startami Kołodzieja zaraz po fatalnym w skutkach upadku w GP Europy, oraz zbytnie zaangażowanie zawodnika Unii Leszno w walkę z nowymi tłumikami. - To moim zdaniem bardzo źle na niego podziałało przed rozpoczęciem sezonu. Zamiast się skupić walczy z wiatrakami. Wiadomo, że zmiany nikomu się nie podobały, ale trzeba było na to przystać i ze spokojem przygotowywać się do sezonu.
Marek Cieślak przyznał, że miał dylemat przed ogłoszeniem składu na tegoroczny DPŚ. Widział, że forma w jakiej się znajdował Kołodziej byla daleka od idealnej, mimo wszystko postawił na tarnowianina. – Zastanawiałem się, czy powołać Kołodzieja, bo nie nadawał się, był słaby. Ostatecznie, wraz z Jarkiem Hampelem przeprowadziliśmy z nim szczerą, męską rozmowę.