- W żużlu upadki się zdarzają. Nawet najlepsi potrafią nie opanować motocykla. Ale nie w tym przypadku. Po biegu Miedziński wypadł przez kierownicę, bo wjechał na nierówność na torze. Pulczyński nie był w stanie położyć nogi na hak i złożyć się w łuk. Obaj przecież potrafią jeździć. Dlatego dziwię się słowom Dworakowskiego. Pracowałem w Lesznie 10 lat i odszedłem, bo nie chciałem już w tym brać udziału. Właśnie z czymś takim, co miało miejsce w niedzielę. W ostatnich trzech latach klub z Leszna został sześć razy ukarany za nieprawidłowe przygotowanie toru. To nie jest zatem przypadek. Osoby odpowiedzialne za taki stan rzeczy powinny zostać ukarane. To nie jest tylko zabijanie żużla, ale narażanie zdrowia zawodników. Tak dalej być nie może. To jest skandal to, co się działo w niedzielę w Lesznie. Zawody, które trwają ponad cztery godziny nie są promocją żużla. Po czymś takim jest mi wstyd, że pochodzę z Leszna. - mówi menadżer "Aniołów" Sławomir Kryjom.
To kolejne mocne słowa któregoś z oficjeli po meczu Unia Leszno - Unibax Toruń. Pozostaje czekać na kolejną odpowiedź kogoś z Unii, bądź kolejną wypowiedź osoby z obozu toruńskiego. Walka medialna również trwa.