"bez pojęcia" to cykl felietonów darka losu, krojczego marynarek na portalu sportowa bieda
wiele lat różnych praktyk w pracach nad przygotowaniem torów, zaowocowało postawieniem kolejnego mocnego kroku w kierunku nawierzchni ekologicznych. w ostatniej kolejce ligowej, piotr baton użył testowo tej eko-mieszanki na zewnętrznej części wiraży w lesznie. nie można nazwać tego "dosypką" jak w tradycyjnym przypadku, bardziej właściwe określenie dla tej sytuacji to "dorzucka". mix eko-gnoju z mułem bagiennym dla dokładnego związania komponentów, cierpliwie przez tydzień, noc po nocy rozrzucany i rozplantowany za pomocą wideł jest nawoływaniem batona do tradycji tych ziem, do powszechnie szanowanej w całym kraju tutejszej kultury rolnictwa żużlowego. pierwsze wnioski z meczu są takie, iż użyto zbyt dużej proporcji mułu bagiennego, który naturalnie dla siebie chłonął orbitujących zawodników. oddzielenie dotychczasowej utwardzonej wewnętrznej części toru od nowej za pomocą wąskiego rowu melioracyjnego, niekoniecznie zdało egzamin na drugim zakręcie, tam wyraźnie ten rów ciągnął chłopaków z wyjścia w stronę nawozu. utrzymanie w odpowiedniej formie tej nawierzchni jest bardzo trudne, szczególnie wrażliwe na temperaturę krowie placki wymagają obfitego roszenia, niezbędne jest tez gromadzenie pod folią i utrzymywanie w świeżości nowych zapasów. kilkaset lokalnych krów przechodzi etap specjalnych szkoleń, przygotowujących do wypasu na obiekcie dla potrzeb generowania świeżego materiału w miejscu jego przeznaczenia. jedyne czego nie przewidział piotr baton, to czynnik alergologiczny. najprawdopodobniej pierwsze objawy uczulenia dotknęły janusza kwadrodzieja, który nie wystąpi w najbliższym turnieju, poddając się serii zabiegów odczulających. kuluary donoszą, iż w jego przypadku zionęło z toru zbyt jadowicie i ucierpiały nozdrza zawodnika. januszowi życzymy szybkiego powrotu do sprawności nosa, a piotrowi sukcesów w przygotowaniu perfekcyjnego eko-toru.
jutro startuje gp, z ciekawostek oraz dla oderwania od powyższych tematów, podaję menu jednoosobowej strefy lamus:
przystawka
spakowany w gazetę w chacie plasterek konserwy tyrolskiej z musem ze smalcu z mielonki turystycznej
zupa
krem brokułowy na bazie starego brokuła i surowego zbuka czyli creme brulee w butelce pet półlitrowej (jeśli nie odbiorą na bramce wejściowej)
danie główne
pogrzebki w znalezionym na dworcu paprykarzu szczecińskim przepłukane w wodzie z martwego koryta wisły
kompot z ziemniaków, czyli woda z ich gotowania z odzysku z baru dworcowego
deser
bułka z kiełbasą - jeśli pan podwrocki dowiezie tak jak obiecał.
follow @darek_losu