"bez pojęcia" to cykl felietonów darka losu, krojczego marynarek na portalu sportowa bieda
dziś nieco inaczej. oto krótka fotorelacja z artystycznego okresu waszego ulubionego telewizyjnego komentatora żużlowego. przykład transformacji heavy-metalowca, który w nowej, zawodowej roli, naturalnie wykorzystuje cechy wokalu oraz stylówki, typowej dla gatunku uprawianego wcześniej w muzyce. coś kiedyś zaledwie kiełkowało, potrzebowało czasu i troski żeby dojrzeć, żeby pojawiły się pierwsze owoce. tak miało być.
tekściarz, kompozytor, autor ulotek o satanizmie, rozrzucanych podczas wielu mszy w kościołach, rebeliant. debiutował na szkolnym półmetku z piosenką "szatan smaży naleśniki", chwilę potem nagrał już pierwszy singiel pt. "diabeł bez biletu w pkp", na którym znalazły się dwa przeboje, takie jak "szatan smaży naleśniki" czy "diabeł bez biletu w pkp".
członek wielu załóg, najpopularniejsze z nich jak "piekielna piwnica", "bezkresny piec", "nietoperz i węgiel", "otwarta rana" nie wystąpiły nigdy i nigdzie. ciągle w trasie, na walizkach, "gienek loska" tamtych czasów. nie było talent show, niczego nie wygrał. coś jednak wyniósł z tamtego życia, wspomniany wokal i wizerunek to jak stalagmit i stalaktyt z jaskini przeszłości. znajdźcie chwilę na odskocznię w zadumę, oddajcie się zdjęciom i wspomnieniom na nich uwiecznionych.
początki z życia frontmana
na krótko pokochał też perkusję
pierwszy autorski projekt bransoletko-pierścionka
potem przyszedł czas na chustki, początkowo przyczepiane do ubrania, zanim stały się nakryciem głowy
i ten niezapomniany moment, gdy pojawiły się spodnie z lampasem a'la dół kevlaru i przemyślenia co dalej...
...dalej już wiemy. jak widać wszystkie drogi prowadzą do żużla.
a wiecie, że ja jak byłem młodszy, to byłem murzynem i grałem w kosza? ale mi przeszło...
follow @darek_losu