NIEBO ISTNIEJE... NAPRAWDĘ!
31.10.2015 23:16
Przed nami Święto Wszystkich Świętych - ten blog jest dla nich!
Dzień Wszystkich Świętych do dla wielu z nas dzień rozjazdów i odwiedzanie grobów bliskich. To czas kiedy na chwilę się trzeba zatrzymać i pomyśleć o tym co przeminęło, czego nam brakuje, z kim już nie porozmawiamy. Dla Polaka to bardzo ważny i tradycyjny dzień. Z kolei dla kibica żużlowego to dzień pamięci o idolach czarnego owalu, którzy właśnie zasiadają na najwyższej trybunie.
Czytajcie bloga puszczając muzykę z dołu wpisu.
Podczas podróży do Sioux Fall, Colton wraz z rodziną jechał w odwiedziny do swoich krewnych. Chłopiec o blond włoskach i ślicznych niebieskich oczkach jechał na tylnim fotelu samochodu gdy jego ojciec zapytał czy chce wrócić znowu do szpitala, gdy właśnie go mijali?
- Nie tatusiu nie odsyłaj mnie tam ? odpowiedział chłopiec.
Kilka lat wcześniej Colton trafił do szpitala z ciężkim problemem żołądkowym. Jak się okazało sprawa była na tyle poważna, że lekarze nie dali chłopcu zbyt wielu szans na przeżycie. Dla rodziny był to koszmar, wspólne modlitwy, błaganie Boga o cud a lekarzy o rzeczy nie możliwe. Chłopiec zobaczył świat z innej perspektywy będąc nieprzytomnym...
- Colton, pamiętasz szpital? ? zapytał ojciec.
- Tak pamiętam, to tam śpiewały mi Anioły? - odrzekł chłopiec.
Ojca i matkę Coltona zamurowało ponieważ nie wiedzieli o czym ich dziecko mówi.
Ojciec zapytał chłopca
- Synku a co Ci śpiewały Anioły w szpitalu?
- No, śpiewały mi ?Jezus mnie kocha? i takie tam ? odpowiedział chłopiec ? Ale prosiłem żeby zaśpiewały mi ?We will, we will Rock You? ale nie chciały. To Jezus kazał im śpiewać - ciągnął chłopiec ? bo tak bardzo się bałem.
- To widziałeś Jezusa? ? zapytali zaskoczeni rodzice.
- Tak, siedziałem mu na kolanach, i wiecie co? Jezus ma konia.
Rodzice Coltona nie wiedzieli o czym dziecko mówi, wiedzieli, że chłopiec w tym wieku ma bujną wyobraźnię ale wiedzieli też, że ich syn mówi to z pełnym spokojem i przekonaniem. Poza tym ich dziecko nie miało skłonności do kłamstw.
W dalszej części książki pt. ?Niebo istnieje? Naprawdę? dowiadujemy się o tym jak wygląda niebo. Książka jest oparta na prawdziwej historii chłopca Coltona a nie dawno owa książka została zekranizowana pod takim samym tytułem.
Colton opowiada, że widział z góry modlących się rodziców, podczas gdy on leżał na stole operacyjnym czego on sam nie mógł wiedzieć. Opowiada, że w niebie wszyscy są młodzi, wszystko jest piękniejsze niż na Ziemi, kolory są wyraźniejsze i przepełnia nas szczęście. Niebo jest pełne zwierząt, jak relacjonuje chłopiec, Jezus wygląda zupełnie inaczej niż jest to przedstawiane, podobnie jak Anioły. Sam, ?Silnoręki? jest osobą ciepła i dobrą. Colton w niebie spotkał swoją nienarodzoną siostrę, która zmarła przed porodem o czym chłopiec nie wiedział ponieważ rodzice mu o tym nie mówili i tym faktem przekonał o prawdziwości swoich słów nawet matkę, która była najbardziej sceptyczna co do rewelacji chłopca.
Po tym wstępie czas przejść do upamiętnienia naszych bohaterów na stalowych rumakach.
Jako, że jestem Torunianinem zapalam lampkę na tym forum zawodnikom, którzy zginęli na torze, a którzy jeździli z Aniołem na piersi.
Zbigniew Raniszewski, lat 29, 21 kwietnia 1956, zginął na torze w Wiedniu podczas meczu Reprezentacji Polski.
Stanisław Domaniecki, lat 24, 15 sierpnia 1962, zginął na torze w Gnieźnie w czasie meczu ligowego.
Marian Rose, lat 37, 19 kwietnia 1970, zginął na torze w Rzeszowie w czasie meczu ligowego.
Benedykt Błaszkiewicz, lat 18, 27 kwietnia 1970, zginął na torze w Toruniu w czasie treningu adeptów szkółki.
Kazimierz Araszewicz, lat 21, 25 lipca 1976, zginął na torze w Częstochowie w czasie meczu ligowego.
Grzegorz Kowszewicz, lat 17, 3 września 1992, zginął na torze w Toruniu w czasie treningu.
Nie będę opisywał każdego z tych żużlowców ponieważ blog ten byłby za długi a jak wiemy Polacy nie lubią czytać. Jednak poświęcę trochę miejsca mojemu idolowi Marianowi Rose.
5 lat temu, nasz kolega z tego forum SF Penhall tak napisał pod jednym z artykułów na SF na temat filmu o Marianie Rose:
Jestem z Bydgoszczy i jak ojciec zabrał mnie w 1966 roku na memoriał.Raniszewskiego,to gość z nr.14 zauroczył mnie tym sportem.Wygrał zawody w pięknym stylu[Rose]od razu stał się moim idolem,śledziłem jego wyniki sukcesy to był gość.Uciekałem z domu jak była kasa i na mecz do Torunia,zawsze walił komplet.Jak smutna była niedziela jak radio [pierwszy raz coś takiego słyszałem że Maryś nie żyje.Rano o 6 już kupowałem Ilustrowany kurier czy się nie przesłyszałem ale to była prawda.Łzy łzy nic więcej w d.. miałem szkołę.W 1966 srednia 2.96 1967 2.97-i to tylko przez 2 defekty.Kiedy dziś czytam wypowiedzi takich ernestów czy co jest apatorku to krew mnie zalewa i nie mam słów.Moze wam dzieci ktoś opowie jak wyglądał pogrzeb WIELKIEGO Mariana to może zrozumiecie jaki to był zawodnik 3/4 Torunia delegacje Wszystkich klubów bardzo dużo z zagranicy a Wy takie bzdury tu piszecie?Czekam na ten film i będzie on u mnie na honorowym miejscu.
To chyba wystarczy za komentarz kim był i jest w Toruniu Marian Rose?
Rok temu odszedł od nas:
Bogdan Szuluk (1945-2014) ? jedna z legend Stali Toruń, zawodnik jeżdżący zawadiacko, waleczny i odważny na torze. W parkingu zawsze go było pełno, dusza towarzystwa, która lubiła dobrą zabawę. Postać bardzo pozytywna, chętnie rozmawiająca z kibicem. O swoim mistrzu Marianie Rose opowiadał zawsze ?Pan Marian?. Szuluk zmarł w skutek wylewu. Na pogrzebie w Toruniu byli min. Jan Ząbik i Henryk Gluklich.
CZEŚĆ PAMIĘCI WSZYSTKIM ZAWODNIKOM TORUŃSKIEGO APATORA ORAZ WSZYSTKIM ZAWODNIKOM SPORTU ŻUŻLOWEGO, KTÓRZY MOGLI BAWIĆ NAS SWOJĄ JAZDĄ!
Jeśli niebo faktycznie wygląda tak jak opowiada nam Colton to oczami wyobraźni możemy zobaczyć nad nami piękne areny żużlowe pełne kibiców. Kluby bez długów, bo i tam pewnie nie jeździ się za pieniądze. Nie ma tam pewnie działaczy, kolesiostwa, kombinacji, nie ma regulaminów, są uczciwe i przejrzyste zasady, nie ma komisarzy. Nie ma kontuzji, karetek, gipsu. Legendarni zawodnicy jeżdżą na przelotowych rurach, w skórzanych kombinezonach i wjeżdżają na metę na jednym kole. Zapach metanolu jest wyraźniejszy, ryczenie motocyklów donioślejsze.
I co chyba najważniejsze, kibice mogą cieszyć się pojedynkami Gluklicha z Rose, Richardsona z Ferjanem oraz Rifa Satigriejewa ze Smoczykiem. A w Anielskiej drużynie Torunia oglądamy takich asów jak Rose, Szuluk, Raniszewski, Araszewicz, Kniaź, Kościecha, Kościelski itd.. A na wieżyczce sędziowskiej mecz gwizda Roman Cheładze?
Jednym słowem Raj?
Pozdrawiam
ROSE
https://www.youtube.com/watch?v=obvizJRnezA
Źródła:
1. Todd Burpo "Niebo istnieje... Naprawdę!"
2. http://www.speedway.hg.pl/
P.S. Artykuł ten był już publikowany na forum SF ale z racji tego, że tu zaczynamy budować nasz dom przedstawiam go tym co nie mieli okazji się z nim zapoznać.