Lubelski żużel nabiera rozpędu. ?Tworzymy nową historię i chcemy przełamywać kolejne bariery?
24.07.2021 11:27
lub
Do niedawna lubelski żużel zmagał się z różnymi problemami i nie znaczył zbyt wiele, ale wszystko wskazuje na to, że to już jest przeszłość. W 2017 roku, po latach przestoju i obijania się po niższych ligach, ?Koziołki? ruszyły ostro do przodu i najpierw rok po roku przebiły się z najniższej klasy rozgrywkowej do PGE Ekstraligi, a potem zaczęły zadomawiać się wśród najlepszych polskich drużyn. W tym momencie możemy obserwować, jak zespół rośnie w siłę i stopniowo przebija się coraz wyżej ligowego rankingu. ? Na pewno mam swoją wizję na kolejne lata i będę chciał ją realizować. Szczegółów nie zamierzam zdradzać, ale mogę powiedzieć, że chcemy piąć się w górę i dążyć do zdobycia medalu DMP, a potem być może powalczyć o coś więcej ? przekonuje prezes Motoru Lublin, Jakub Kępa, który jest postrzegany jako jeden z głównych architektów odbudowy lubelskiego żużla.
Wiele osób do dzisiaj jest pod wrażeniem metamorfozy, jaką ostatnio przeszedł czarny sport w Lublinie. Największy podziw budzi fakt, że stało się to w tak krótkim czasie. ? Myślę, że zapisaliśmy bardzo ważną kartę w historii lubelskiego żużla. Ten wyczyn zapewne będzie się wspominało latami. Od samego początku strasznie nam zależało i cały nasz zespół włożył w to mnóstwo ciężkiej pracy. Cieszę się, że ja również mogłem dołożyć od siebie jakąś cegiełkę i nadal jestem przy drużynie. Teraz tworzymy nową historię i chcemy przełamywać kolejne bariery. Na pewno nie zamierzamy spocząć na laurach ? mówi syn Marka Kępy, czyli jednej z legend lubelskiego żużla.
? Myślę, że trudno udzielać jakichkolwiek wskazówek, jak to się robi, bo każdy ośrodek jest inny i funkcjonuje w odmiennych warunkach. Na pewno potrzeba chęci, zaangażowania i ludzi, którzy są gotowi do pomocy. Przyznam, że na początku nie było nam łatwo zbudować zaufanie wśród lokalnych władz czy sponsorów. Wcześniej pojawiało się wielu działaczy, którzy planowali odmienić oblicze lubelskiego żużla, ale nie bardzo im to wychodziło, dlatego musieliśmy zapracować na naszą wiarygodność. Na szczęście stosunkowo szybko sprawy zaczęły układać się po naszej myśli i znaleźliśmy się w zupełnie innym miejscu. To na pewno daje powody do radości. Teraz możemy wyznaczać sobie kolejne cele i powoli przesuwać poprzeczkę coraz wyżej ? dodaje nasz rozmówca.
?Idziemy do przodu w całkiem szybkim tempie?
Jeszcze w 2016 roku lubelski speedway był pogrążony w głębokim kryzysie. Z powodu problemów finansowych drużyna nie otrzymała licencji na starty w drugiej lidze i sympatycy Motoru przez rok nie mieli żużla w ligowym wydaniu. W kolejnym sezonie zaczęła się jednak wielka odbudowa. ?Koziołki? wróciły do rywalizacji na drugoligowym froncie i od razu wywalczyły awans do pierwszej ligi. ? Kiedy przystępowaliśmy do działania, to wiedzieliśmy, że to będzie nasz pierwszy podstawowy cel. Nie wyobrażaliśmy sobie, żeby nie udało się przebić do wyższej klasy rozgrywkowej ? zdradza Kępa. Motor co prawda nie zdołał wygrać zmagań w drugiej lidze, ale zrobił użytek z dwumeczu barażowego, dzięki czemu promocja na ekstraligowe zaplecze stała się faktem.
W pierwszej lidze ?Koziołki? nie zwalniały tempa. Drużyna najpierw wygrała rundę zasadniczą, a potem dwumecz finałowy z ROW-em Rybnik, chociaż po pierwszym meczu miała do odrobienia 14 punktów i nie była postrzegana jako główny kandydat do wygrania rozgrywek. ? W tym wszystkim na pewno było dużo szczęścia, ale znane powiedzenie głosi, że szczęście sprzyja lepszym. Wspólnymi siłami dokonaliśmy czegoś niebywałego i należało się z tego cieszyć ? komentuje nasz rozmówca. W żużlowym światku trudno było znaleźć osobę, która nie byłaby zaskoczona niecodziennym wyczynem Motoru. Na szczęście szybko stało się jasne, że drużyna będzie gotowa na drugi z rzędu awans i spróbuje swoich sił w rywalizacji z najlepszymi ekipami w kraju. Takiej okazji, będącej wynikiem wszystkich wcześniejszych wysiłków, nie można było zmarnować.
W 2019 roku Motor Lublin wrócił na ekstraligowe salony po 24 latach przerwy. W mieście wybuchła euforia, bo chyba nikt do końca nie spodziewał się, że coś takiego może się faktycznie zdarzyć. Trzeba sobie jednak powiedzieć, że ówczesnemu beniaminkowi trudno było działać z rozmachem na rynku transferowym i drużyna na papierze nie dysponowała zbyt dużym potencjałem kadrowym. Sytuację dodatkowo komplikowały kontuzje kluczowych zawodników. Wiele osób skazywało Motor na pewny spadek i nie dawało mu zbyt wielkich szans na równorzędną walkę z pozostałymi ekipami.
W rzeczywistości ?Koziołki? zagrały jednak na nosie wszystkim przedsezonowym przewidywaniom i bez problemów utrzymały się w PGE Ekstralidze. Szósta pozycja w tabeli na koniec rozgrywek sprawiła, że drużyna nie musiała nawet jechać w barażach z wicemistrzem pierwszej ligi, co przed sezonem pewnie wydawało się nie do pomyślenia. ? Nie ukrywam, że mieliśmy sporą satysfakcję i daliśmy wiele radości naszym kibicom. Nawet w tych słabszych momentach chłopacy otrzymywali duże wsparcie z trybun, co tylko ich uskrzydlało. Wbrew wszystkim opiniom, że spadniemy z hukiem, my jednak spełniliśmy nasze największe marzenie i obroniliśmy ekstraligę. Ja od samego początku wierzyłem, że możemy tego dokonać i przyznam szczerze, że nie traciłem tej wiary ? wspomina prezes Motoru.
? Jak dla mnie kluczowe było zakontraktowanie Grigorija Łaguty, który wracał wtedy do ścigania po zawieszeniu za wykrycie w jego organizmie niedozwolonej substancji. Co prawda nie mogliśmy korzystać z jego usług od początku sezonu, ale kiedy wreszcie do nas dołączył, to okazał się sporym wzmocnieniem. Ja ze wszystkich sił dążyłem do pozyskania tego zawodnika, bo zdawałem sobie sprawę, że bez tego może być nam trudno walczyć o utrzymanie. Potrzebowaliśmy porządnego lidera, a ?Grisza? pozostawał tak naprawdę jedyną dostępną dla nas opcją, dlatego byłem niezwykle zdeterminowany, żeby się z nim porozumieć. W tamtym sezonie bardzo mocno pomogli nam też juniorzy, których trzeba wyróżnić ? dopowiada działacz.
W kolejnym roku działacze Motoru wzmocnili delikatnie skład i możliwości zespołu od razu stały się większe. Drużyna nie musiała się już martwić o obronę ligowego bytu, tylko mogła spróbować zawalczyć o coś więcej. ?Koziołki? tak naprawdę do końca rundy zasadniczej liczyły się w grze o play-offy i szansę na awans do czołowej czwórki straciły dopiero w ostatnim biegu ostatniego meczu. Wymarzonej walki o medale zatem nie było, ale jednocześnie przekonaliśmy się, że lubelska ekipa nie zamierza stać w miejscu i może coraz mocniej deptać po piętach najlepszym. Z drugiej strony wiadomo jednak, że kolejne wielkie osiągnięcie było na wyciągnięcie ręki, dlatego można zastanawiać się czy w Lublinie nie pojawił się delikatny niedosyt oraz czy łatwo było pogodzić się z tym, że Motoru ostatecznie zabrakło w play-offach?
? Ja akurat podchodziłem ze spokojem do tego, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. Wiadomo, że z roku na rok trudno jest zmontować drużynę na fazę play-off. Nie od razu Kraków zbudowano. Mam świadomość, że potrzeba nam przede wszystkim czasu i cierpliwości. I tak uważam, że pod względem sportowym czy organizacyjnym idziemy do przodu w całkiem szybkim tempie i działamy bardzo sprawnie. Ja byłem zadowolony z ubiegłorocznej postawy drużyny i cieszyłem się z końcowych rozstrzygnięć. Zabrakło nam tylko jednego punktu, żeby walczyć o medale, ale zakończyliśmy rozgrywki z honorem i wyciągnęliśmy pewne wnioski na przyszłość ? opowiada Jakub Kępa.
Po ubiegłorocznym otarciu się o play-offy, w tym sezonie lubelska drużyna jest na dobrej drodze, żeby faktycznie w nich wystąpić. Na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej ?Koziołki? zajmują trzecie miejsce w tabeli i mają trzy punkty przewagi nad rywalami z Leszna i Częstochowy. Wydaje się, że w tej chwili tylko bardzo niekorzystny splot wydarzeń mógłby odebrać lublinianom miejsce w czołowej czwórce. Prezes Kępa na razie jednak nie popada w huraoptymizm i woli poczekać na rozwój wypadków.
? Żużel bywa tak przewrotną dyscypliną, że wolałbym nie wygłaszać żadnych konkretnych stwierdzeń. Kolejkę wcześniej wielu ekspertów umieszczało Motor na piątej pozycji, a teraz wszyscy widzą nas w play-offach. Poczekajmy jeszcze chwilę i będziemy wiedzieli znacznie więcej na temat tego, w jakim miejscu się znajdujemy i czy rzeczywiście stać nas na pozostanie w czołowej czwórce. Ja nie jestem zwolennikiem typowania czy przewidywania. Ostatnia kolejka pokazała zresztą, że wszystko może się zdarzyć i poszczególne mecze mogą kończyć się nieprzewidywalnymi wynikami. W tym sporcie tak naprawdę nigdy nie można być niczego pewnym ? twierdzi nasz rozmówca.
?Zawodnicy wywiązują się ze swojego zadania?
Kto w tym roku stoi za wynikami zespołu z województwa lubelskiego? Od czasu powrotu ?Koziołków? do elity głównymi motorami napędowy drużyny są Grigorij Łaguta i Mikkel Michelsen. ? Można zauważyć, że to są zawodnicy, którzy na przestrzeni ostatnich lat nie schodzą poniżej pewnego poziomu i wykręcają średnią powyżej dwóch punktów na bieg ? zwraca uwagę Jakub Kępa. Niektórzy twierdzą jednak, że Motorowi momentami przydaliby się nieco mocniejsi i regularniejsi liderzy, bo Rosjanin i Duńczyk potrafią miewać wpadki oraz słabsze chwile. ? Ktoś może mówić, że to nie są zawodnicy pokroju Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego czy Martina Vaculika, ale osobiście jestem usatysfakcjonowany ich postawą. Wiem, że na przestrzeni całego sezonu oni zawsze zrobią swoje, nawet jak po drodze zmagają się z jakimiś trudnościami ? ucina temat nasz rozmówca.
W lubelskiej drużynie znajduje się też pozyskany przed rokiem Jarosław Hampel. Powszechnie wiadomo, że ?Mały? jest niezwykle doświadczonym i utytułowanym żużlowcem, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że po poważnej kontuzji sprzed kilku lat to już nie jest ten sam zawodnik co wcześniej. Wydaje się, że byłemu Wicemistrzowi Świata brakuje przede wszystkim powtarzalności i regularności, ponieważ często przeplata świetne biegi tymi kompletnie nieudanymi. Mimo wszystko prezes Kępa widzi w nim wartość dodaną dla zespołu. ? Jarek zdobywa średnio osiem-dziewięć punktów, więc moim zdaniem wykonuje swoją pracę jak należy. Przy obecnej sytuacji na rynku polskich seniorów posiadanie takiego zawodnika można postrzegać jako sporą korzyść. Osobiście uważam, że to jest nadal klasowy żużlowiec, który może utrzymać się na obecnym poziomie przez kolejne lata i stanowić dla nas perspektywę na najbliższą przyszłość ? słyszymy od lubelskiego działacza.
Nowymi seniorskimi nabytkami Motoru zostali w tym sezonie Dominik Kubera i Krzysztof Buczkowski. ?Domin? wskoczył na pozycję zawodnika u24, natomiast ?Buczek? pełni rolę drugiego polskiego seniora. Dla obu żużlowców przenosiny do Lublina były sporym wyzwaniem i pewnego rodzaju rewolucją. Kubera wkraczał w wiek seniora i po raz pierwszy w karierze zmieniał klub, natomiast Buczkowski po sześciu latach opuszczał macierzystą drużynę z Grudziądza. Przed sezonem obaj zgodnie twierdzili jednak, że potrzebowali zmian i chcieli spróbować czegoś innego. Prezes Kępa zapewnia, że jeden i drugi szybko stał się integralną częścią zespołu.
Pod względem sportowym znacznie lepiej wygląda jednak Kubera. Co prawda wychowanek Unii Leszno miewa słabsze mecze, ale potrafi też solidnie zapunktować. ? Dominik bardzo sobie chwali przenosiny do naszego klubu. Mam nadzieję, że zostanie z nami na dłużej i będzie prezentował się coraz lepiej. Nie wyobrażam sobie, żeby po sezonie ten zawodnik miał od nas odejść, tym bardziej, że jeszcze przez dwa lata może startować na pozycji u24. Na pewno zrobię wszystko, aby go zatrzymać ? deklaruje szef lubelskiego żużla. Buczkowski na ten moment ma znacznie mniej powodów do radości. Grudziądzanin zamierzał wskoczyć w Lublinie na wyższy poziom po słabszym poprzednim sezonie, ale na razie niespecjalnie mu to wychodzi. ? Krzysiek na pewno powinien zachować spokój. Przed nami najważniejsza część sezonu, w której może pokazać znacznie większą moc na torze. Ja bym go za szybko nie skreślał, bo wiem, że stać go na wiele. Tak naprawdę wszystko w jego rękach ? przekonuje Kępa.
Seniorzy to jednak nie wszystko. Ogromnym atutem lubelskiej drużyny są też młodzieżowcy, którzy dotychczas zdobyli nieco ponad 20% punktów całego zespołu. Sympatyków Motoru może cieszyć, że po słabszym poprzednim sezonie odbudował się Wiktor Lampart, który obecnie jest zdecydowanym liderem formacji juniorskiej i sporą podporą dla całej drużyny. Całkiem niezły debiut na ekstraligowych torach zalicza też sprowadzony z Tarnowa Mateusz Cierniak, który jest postrzegany jako spory talent i zapewne będzie się dobrze rozwijał pod okiem swojego taty, byłego żużlowca, Mirosława.
? Myślę, że tutaj nie potrzeba wielkiego komentarza. Wystarczy spojrzeć na wyniki naszych juniorów, ponieważ one mówią zdecydowanie najwięcej. Chłopacy bronią się swoimi osiągnięciami na torze i nie dają powodów do narzekań. Nie mam wątpliwości, że to jest w tej chwili absolutna czołówka polskich młodzieżowców. Mam nadzieję, że obaj zostaną z nami na dłużej i będą stanowili o sile Motoru w kolejnych latach ? ocenia prezes ekipy ?Koziołków?. Lubelscy działacze wiedzą, że skuteczni juniorzy stanowią jeden z najważniejszych kluczy do korzystnych wyników oraz poszerzają pole do manewrów taktycznych, kiedy nagle trzeba kogoś zastąpić.
? Aktualne położenie Motoru Lublin jest zadawalające zarówno dla zarządu jak i dla kibiców. Na razie nie mamy ani jednego przegranego meczu na własnym torze, a dodatkowo potrafimy urywać punkty na wyjazdach. Wiadomo, że od czasu do czasu zdarzają się nam słabsze momenty, ale one na szczęście nie odbijają się znacząco na pozycji w tabeli. Jak dla mnie zawodnicy wywiązują się ze swojego zadania, bo jesteśmy w grze o wysokie lokaty. Naszym nadrzędnym celem w tym sezonie jest awans do play-off. Jeżeli uda się to zrobić, to będziemy mogli mówić o spełnieniu przedsezonowych założeń. Na razie jednak nie wybiegamy za daleko do przodu i skupiamy się na każdym nadchodzącym spotkaniu. Cały czas powtarzam, że zawodnicy mają jechać swoje i nie oglądać się na innych ? mówi Jakub Kępa, pytany o spojrzenie na całą lubelską drużynę.
? Mamy w zespole mocnych obcokrajowców, doświadczonych polskich seniorów, jednego z najlepszych żużlowców na pozycję u24 oraz skutecznych juniorów. Myślę, że dysponujemy bardzo wyrównanym składem. Jeżeli ktoś notuje słabszy występ, to inni potrafią nadrobić. Chłopacy mają spory potencjał, chociaż odnoszę wrażenie, że on jeszcze nie uwidacznia się w stu procentach. Nadal posiadamy pewne rezerwy. Każdy z naszych zawodników wciąż ma coś do udowodnienia, więc jestem pewien, że możemy wycisnąć z tej drużyny jeszcze więcej. Wierzę, że w dalszej części sezonu panowie będą w stanie zaprezentować jeszcze większą moc ? dodaje syn Marka Kępy.
?Czeka nas niełatwa przeprawa?
W nadchodzącej kolejce Motor Lublin zmierzy się na wyjeździe z beniaminkiem PGE Ekstraligi, eWinner Apatorem Toruń. ?Koziołki? przyjadą do Grodu Kopernika z dwunastopunktową zaliczką wypracowaną w pierwszym meczu na własnym torze. Ewentualne zwycięstwo na Motoarenie praktycznie pozwoli im przypieczętować awans do fazy play-off. Torunianie jak na razie pokonali u siebie jedynie najsłabsze drużyny z Zielonej Góry i Grudziądza, natomiast w pojedynkach z mocniejszymi rywalami nie mieli zbyt dużej siły przebicia i musieli godzić się z porażkami. To pokazuje, że lublinianie nie są bez szans, żeby zgarnąć pełną pulę. Patrząc jednak na układ spotkań w trzech ostatnich kolejkach, można odnieść wrażenie, że nawet wywalczenie wyłącznie punktu bonusowego powinno zapewnić im spory komfort w tabeli.
Podopieczni Macieja Kuciapy muszą jednak liczyć się z tym, że żużlowcy Apatora nie będą im ułatwiać zadania i mogą stawiać spory opór. Po ostatnim remisie w Grudziądzu torunianie co prawda znacząco przybliżyli się do utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej i nie mają już takiego noża na gardle, ale to nie znaczy, że nie będą chcieli dopisać do swojego konta kolejnych punktów i zagwarantować sobie jeszcze większego spokoju. Wydaje się, że z każdym kolejnym meczem wśród ?Aniołów? rośnie determinacja, żeby wreszcie pokonać rywala z czołówki. Trudno oprzeć się wrażeniu, że pojedynek z Motorem Lublin może być najlepszą ku temu okazją.
? Na pewno pojedziemy tam co najmniej po bonus. Liczę jednak, że to będzie nasz dzień i spróbujemy wywalczyć coś więcej. Zrobimy co w naszej mocy, ale wiemy, że czeka nas niełatwa przeprawa. Drużyna z Torunia dysponuje wieloma skutecznymi zawodnikami, dlatego może okazać się wymagającym i niewygodnym przeciwnikiem. Do każdego trzeba podejść z szacunkiem i należytą koncentracją. Nie ma znaczenia, że rywal znajduje się w dolnych rejonach tabeli. Gospodarze są spragnieni punktów i mają swoje cele do osiągnięcia, więc tanio skóry nie sprzedadzą ? analizuje prezes Motoru.
?Koziołki? na pewno mają dobre wspomnienia z ostatniej wizyty na Motoarenie, która przypada na sezon 2019. Wtedy ówczesny beniaminek rozgromił późniejszego spadkowicza z Torunia 53:37, co można było postrzegać jako sporą sensację. ?Anioły? nigdy wcześniej nie doznały tak wysokiej porażki na swoim nowym stadionie. ? Do dzisiaj pamiętam tamto spotkanie i prędko pewnie go nie zapomnę. Dla nas to zwycięstwo było ogromnym i historycznym wydarzeniem. Tamten wynik tak naprawdę dał nam utrzymanie w ekstralidze, o które tak bardzo walczyliśmy. Myślę, że nawet najbardziej zagorzali kibice naszej drużyny nie byli do końca przekonani, że jesteśmy w stanie czegoś takiego dokonać. Nie możemy jednak się tym zachłysnąć i wychodzić z założenia, że skoro wtedy się udało, to teraz będzie tak samo. W tym roku spotkają się dwie zupełnie inne drużyny, które będą pisały nową historię. Tamten mecz pozostaje miłym wspomnieniem, ale dzisiaj nie ma już większego znaczenia. O końcowym wyniku tak naprawdę zadecyduje dyspozycja dnia ? opowiada nasz rozmówca.
?To jest droga, której będziemy się trzymać?
Gołym okiem widać, że z każdym kolejnym sezonem Motor Lublin robi postępy i powolutku stawia kolejne kroki naprzód. W tej chwili to już nie jest zespół obijający się po niższych ligach, tylko jedna z najlepszych drużyn w kraju. Wszyscy sympatycy tego klubu zapewne życzyliby sobie, żeby ten stopniowy progres był widoczny także w następnych latach. ? Na pewno mam swoją wizję na kolejne lata i będę chciał ją realizować. Szczegółów nie zamierzam zdradzać, ale mogę powiedzieć, że chcemy piąć się w górę i dążyć do zdobycia medalu DMP, a potem być może powalczyć o coś więcej. Ostatnie sezony pokazują, że nie dokonujemy rewolucji w składzie, tylko wprowadzamy kosmetyczne zmiany. Myślę, że to jest droga, której będziemy się trzymać. Mam nadzieję, że jakieś nowe przepisy nie wywrócą naszych planów do góry nogami ? zdradza Jakub Kępa, który wielokrotnie jest chwalony za postawienie lubelskiego żużla na nogi i stworzenie mu ciekawych perspektyw na przyszłość.
W ostatnich latach przekonaliśmy się, że prezesowi bardzo zależy na drużynie i jest gotowy wykorzystać każdą nadarzającą się okazję, żeby tylko podnieść jej sportowy poziom. ? Mnie trudno jest oceniać moją pracę, ale nie ukrywam, że wszystkie pozytywne opinie napędzają do dalszego działania. Chciałbym podkreślić, że za naszymi sukcesami stoi cały sztab ludzi, a ja tylko spinam to w jedną całość. Jak dla mnie atmosfera w drużynie jest bardzo dobra. Na pewno przykładamy do tego wagę i staramy się stworzyć wszystkim jak najlepsze warunki do pracy. Myślę, że zawodnicy nie mają na co narzekać i czują się dobrze w naszym klubie. W miarę możliwości spotykam się z chłopakami i dużo z nimi rozmawiam. Wychowywałem się przy tacie, który uprawiał żużel, więc obcowałem z tym sportem od najmłodszych lat. Dzięki temu trochę inaczej podchodzę do pewnych spraw i mam szerszy ogląd na rzeczy, które dzieją się w środowisku ? słyszymy od szefa lubelskiego żużla.
Jakub Kępa ma świadomość, że w Lublinie jest dla kogo budować wielki żużel. W mieście i jego okolicach jest wielu ludzi, którzy tego potrzebują i zamierzają to doceniać. O klasie lubelskich kibiców, kulturalnym dopingu, bezwzględnej miłości do Motoru przy jednoczesnym szacunku do rywala, błyskawicznym wykupywaniu wszystkich dostępnych biletów oraz wspieraniu zespołu z dziesiątek podnośników przy niemożności wejścia na stadion w dobie pandemii mówi się bardzo dużo. Lubelscy fani jak na razie pozytywnie wyróżniają się swoim zachowaniem oraz tworzą niesamowity klimat wokół drużyny. Chciałoby się, żeby taka postawa utrzymywała się jak najdłużej, bo w dzisiejszych czasach to jest coś naprawdę rzadkiego.
? Nasi kibice zasługują na wszystko co najlepsze. Dzięki nim czujemy się jeszcze bardziej zmotywowani do ciężkiej pracy i stopniowego rozwoju. Lubelscy fani są głodni sukcesu i bycia w ekstralidze, bo nie doświadczali tego przez lata. Dla nich to nie jest norma, że mają drużynę w najwyższej klasie rozgrywkowej i najlepszych zawodników na wyciagnięcie ręki, dlatego tak żywiołowo reagują. Dla nas to jest powód do dumy. Myślę, że dla całego środowiska to może być przykład i wzór do naśladowania ? zakończył Jakub Kępa.
https://4kolka-blog.pl/