W swojej wypowiedzi Tomasz Gapiński postanowił poruszyć temat niewypłacalności bydgoskiego klubu oraz relacji panującej na linii zawodnicy- prezes. Kapitan bydgoszczan powiedział: - Ostatnio niemiło układa się z prezesem, więc muszę to powiedzieć. Nawet nie dostajemy biletów dla rodzin, musimy się sprzeczać, kłócić, płacić za te bilety. Są zaległości, więc może dlatego tak się dzisiaj stało.
Zapytany czy chce odejść z bydgoskiego zespołu, stanowczo zaprzeczył: - Ja nie chcę odchodzić. Dlaczego? Trzeba po prostu poukładać te rzeczy, bo to się dzieje nie od dzisiaj. Z każdym meczem są problemy z biletami dla rodzin. Dla mnie to jest chore. Gdyby przychodziły pełne trybuny, to ja rozumiem, że prezes by powiedział sorry, nie ma biletów.
Na pytanie, dlaczego dopiero teraz zdecydował się o tym mówić, odpowiedział: - Bo jest koniec sezonu, nie chcieliśmy tego poruszać. Ja tydzień w tydzień rozmawiałem o tym z prezesem, bo chłopacy mnie prosili z tego względu że jestem kapitanem. Na jeden mecz dostaliśmy po dwa, czy trzy bilety i to na tyle. Wiadomo, Krzysiek jest z Grudziądza i ma blisko, moja rodzina też ma blisko. Niestety musimy płacić za te bilety. Argument był taki, że nie ma biletów. Bilety to nie jest majątek, jednak w innych klubach nie ma z tym problemu. Pamiętam jak jeździłem w Częstochowie. Przyjechało 30 osób ode mnie i nie było problemu.
Na koniec swojej wypowiedzi, Gapiński odniósł się ponownie do zaległości, jakie ma klub wobec swoich zawodników: - Według moich obliczeń nie mam zapłacone za siedem meczów. Dzisiaj jest ósmy.