Zacznijmy od pierwszej grupy zawodników, których na potrzeby tego artykułu nazwałem: „niewiernymi”. Do tego grona żużlowców należą przede wszystkim obcokrajowcy. Wydaje się, że ciężko doszukać się przyczyn takiego stanu rzeczy. Pojawiają się głosy, że jednym z głównych powodów jest fakt, że żużlowcy niepochodzący z Polski, nie posiadają sponsorów tzw. lokalnych, którzy często zatrzymują danego żużlowca w konkretnym klubie, chociaż na kilka sezonów. Jest to o tyle łatwy do obalenia argument, że naprawdę nietrudno znaleźć obcokrajowca, który bez względu na sponsorów chce być wierny danemu klubowi. Przykładem może być Leigh Adams, który w Unii Leszno spędził 14 lat albo Andreas Jonsson, który w Bydgoszczy jeździł przez siedem sezonów, a od 2010 roku reprezentuje barwy klubu z Zielonej Góry. Kontrargumentem tezy o sponsorach, może być również fakt, że wielu obcokrajowców tylko w Enea Ekstralidze często zmienia kluby, a w ligach: brytyjskiej czy szwedzkiej już nie. Chyba nie jest tak, że wszyscy żużlowcy tylko w Polsce nie mogą znaleźć stałego sponsora. Nie jest również tak, że tylko żużlowcy pochodzący z innego kraju nie znajdują stałego źródła finansowania w danym mieście, a Polacy pozyskują takiego sponsora bez problemu. Przykładem częstych zmian barw klubowych w Polsce, a rzadkich gdzie indziej, jest Peter Karlsson, który w Polsce w swojej karierze 12 razy zmieniał klub, natomiast w Szwecji kojarzony jest ostatnio głównie z klubem z Malilli, gdzie jeździ od 2004 roku (zresztą podobnie jak wspomniany wcześniej Andreas Jonsson), a w Anglii głównie jeździł w dwóch klubach: Wolverhampton Wolves oraz Peterborough Panthers. Jednym racjonalnym powodem, dla którego w Polsce wielu zawodników zmienia klub, jest po prostu duża korzyść finansowa dla zawodnika, który podpisuje nowy kontrakt. Wydaje się, że wysokość kontraktu np. w lidze szwedzkiej jest mniejsza i tym samym nie opłaca się częsta zmiana klubu. W ten sposób dotarliśmy do problemu zbyt dużych kontraktów dla obcokrajowców w Polsce, ale to już temat na oddzielny artykuł. Teraz warto przyjrzeć się, kto jest liderem w raczej niechlubnym rankingu największej ilości zmian klubowych w Enea Ekstralidze (miasta, które podaję w nawiasie, ułożyłem chronologicznie, od pierwszego zespołu, w którym dany żużlowiec jeździł, do obecnego).
1. Peter Karlsson - zmieniał klub 12 razy (Bydgoszcz, Piła, Rybnik, Toruń, Piła, Rybnik, Tarnów, Lublin, Ostrów Wlkp., Gorzów Wlkp., Częstochowa, Ostrów Wlkp.)
2. Rune Holta – 11 razy (Zielona Góra, Grudziądz, Tarnów, Częstochowa, Rzeszów, Tarnów, Gorzów Wlkp., Częstochowa, Toruń, Zielona Góra, Częstochowa
3. Nicki Pedersen – 11 razy zmieniał plastron klubowy (Gniezno, Grudziądz, Gdańsk, Zielona Góra, Rybnik, Zielona Góra, Stal Rzeszów, Częstochowa, Stal Gorzów, Wybrzeże Gdańsk, Rzeszów)
4. Hans Andersen – 11 razy zmiana klubu (Gniezno, Opole, Gorzów Wlkp., Lublin, Wrocław, Toruń, Gdańsk, Toruń, Gorzów Wlkp., Grudziądz, Bydgoszcz)
5. Bjarne Pedersen – 10 razy (Opole, Toruń, Rawicz, Łódź, Zielona Góra, Gdańsk, Toruń, Gdańsk, Tarnów, Gniezno)
Drugą grupą żużlowców jest grono „wiernych” swojemu klubowi. Ci zawodnicy zasługują na pochwałę, a kibice tych klubów mogą mieć pewność, że zawodnicy są oddani klubowi bezwzględnie. W tym zestawieniu wyróżniają się kluby z Leszna i Torunia, które przynajmniej dwóch zawodników potrafiły zatrzymać na wiele sezonów. Oto czołówka rankingu:
1. Damian Baliński – od 1995 roku, przez całą swoją karierę związany z Unią Leszno. Nigdy nie zmienił barw klubowych. To już 18 lat.
2. Wiesław Jaguś – w latach 1992-2010 – bronił barw klubu z Torunia. Również nigdy nie podpisał kontraktu z innym klubem w Polsce.
3. Leigh Adams – przez 14 lat związany z Unią Leszno (1996-2010)
4. Adam Czechowicz – 14 lat jeździ z plastronem opolskiego teamu (od 1999 roku)
5. Tomasz Gollob – Przez 13 lat reprezentował barwy Polonii Bydgoszcz (1990-2003)
6. Adrian Miedziński – Podobnie jak Baliński, od początku związany z jednym klubem. Od 2002 roku walczy dla Torunia.
Podsumowując, wydaje się, że wiele zależy także od mentalnego nastawienia zawodnika. Jeżeli komuś naprawdę zależy na danym klubie i danym mieście, to bez względu na sponsora, na pewno dogada się z władzami klubu, a źródeł finansowania poszuka gdzieś indziej.
Na końcu, chciałbym zaznaczyć, że temat niniejszego artykułu poruszyłem w sposób ogólny, mając na celu zmuszenie do głębszych przemyśleń.