Sprawa sporu Ryana Sullivana z Unibaxem Toruń dobiegła końca. Klub i zawodnik doszli do porozumienia w kwestii aneksu do umowy Australijczyka. Aneks ów obejmujący regulację problemu ubezpieczenia był przez kilka tygodni kością niezgody między żużlowcem i Unibaxem. Kulisy rozmów między Australijczykiem a toruńskim klubem są wyjątkowo ciekawe. Portal sport.pl opisuje negocjacje obu stron w następujący sposób:
„Obie strony na ich temat milczą, ale sprawa pokazuje, że perspektywa rozstania Ryana Sullivana z Unibaksem była nadzwyczaj realna. Lider torunian był w towarzystwie prawnika. Prezes klubu Mateusz Kurzawski przybył wraz z szefem rady nadzorczej KST Unibax Jakubem Nadachewiczem. Na szybkie zakończenie sporów naciskać miał właściciel klubu Roman Karkosik, który był już zniecierpliwiony zamieszaniem wokół Sullivana. Szybko udało się rozstrzygnąć kwestię obowiązkowych ubezpieczeń. Sullivan konsekwentnie sprzeciwiał się pomysłowi prezesa spółki Ekstraliga Żużlowa Wojciecha Stępniewskiego, wskazując w tej koncepcji błędy prawne. Australijczyk podkreślał m.in., że kiedy podpisywał z Unibaksem - i ze Stępniewskim - długoletni kontrakt, ubezpieczenia nie były niezbędne. Narzucanie ich teraz, mimo istniejących już umów, uderza w zasadę, iż prawo nie działa wstecz.
Sullivan cichy pojedynek ze Stępniewskim, Ekstraligą Żużlową i Polskim Związkiem Motorowym wygrał. Był jedynym zawodnikiem, który na te regulacje się nie godził i dokonał wyłomu - i szef EŻ, i PZMot. zrezygnowały z wprowadzenia w tym roku swojej koncepcji. Wcześniej przeciw ubezpieczeniom protestowało kilku innych zawodników, ale bez efektów. Sullivan był też nadzwyczaj skuteczny w sprawie zwrotu Unibaksowi części pieniędzy za ub., słabszy sezon. To niespełna 90 tys. zł. Pieniędzy zwracać nie musi, ale za to doszło do modyfikacji zasad jego kontraktu na najbliższy sezon. Takie rozwiązanie wcześniej sugerował prawnik Sullivana”.