W niedzielnym spotkaniu na szczycie I ligi GKM Grudziądz pokonał gdańskie Wybrzeże 47:43. Co do powiedzenia po zakończeniu meczu mieli żużlowcy obydwu drużyn?
Oskar Fajfer (GKM Grudziądz – „gość”): - Cieszę się bardzo, że doszliśmy do porozumienia i mogłem wystąpić w Grudziądzu w roli gościa. Moja drużyna zakończyła już zmagania ligowe i bardzo mi szkoda, że w Gnieźnie nam się nie udało. Z drugiej strony jestem zadowolony z mojego występu w barwach GKM-u. Bardzo lubię grudziądzki tor i nigdy nie miałem z nim większych problemów. Szkoda mi jednak mojego ostatniego biegu, bo przed jego rozpoczęciem nie odpalił mój najlepszy motocykl. Wysiadła cewka i musiałem skorzystać ze słabszego motoru. Przez to było jak było. W piątek tu trenowałem, ale tylko po to, żeby się przewietrzyć i trochę przypomnieć sobie geometrię toru. Razem z Tomkiem Chrzanowskim i Łukaszem Przedpełskim sobie pośmigaliśmy. W niedzielę jedziemy do Daugavpils i nie liczy się nic innego jak zwycięstwo. Na Łotwie jest specyficzna nawierzchnia, ale po prostu musimy tak wygrać.
Scott Nicholls (GKM Grudziądz): - Chciałbym zdobyć jeszcze więcej punktów, ale dziesięć oczek to dobry rezultat. Tor był dzisiaj trochę wymagający i trudny, ale chcieliśmy wygrać jak największą różnicą punktów. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo. Dzisiejszy sukces na pewno wpłynie na nas pozytywnie i liczę na to, że jesteśmy w stanie pokonać gdańszczan także na wyjeździe. Wracając do nawierzchni, to była dzisiaj nieco inna niż w poprzednich meczach. Bardziej przyczepna, a zarazem niezbyt równa i wyboista. Porobiły się dziury, które mogły być pewną trudnością.
Norbert Kościuch (GKM Grudziądz): - Fizycznie w sumie jest dobrze, ale gdzieś to wszystko siedzi i trzeba się odblokować. Dzisiaj wyszło jak wyszło. Miało być inaczej. Nie po to podejmowałem rehabilitację, żeby tak pojechać. Co roku w sezonie trafia mi się jeden taki nieudany występ. Takie jest życie, ale jedyną pocieszającą wiadomością jest to, że GKM dzisiaj wygrał i pozostajemy w grze. Chłopacy spisali się bardzo dobrze. Jeśli byśmy przegrali, to mógłbym sobie pluć w brodę, bo to byłaby tylko i wyłącznie moja wina. Postaram się jak najszybciej wejść w ten rytm, w którym byłem i wszystko jest przed nami.
Tomasz Chrzanowski (GKM Grudziądz): - Miałem udane dwa pierwsze biegi, a później długa przerwa. Trochę mi uciekł tor, nic nie zmieniałem w ustawieniach sprzętu. Pojechałem z czwartego pola i przywiozłem jeden punkt. Wprowadziłem po tym korekty w motocyklu, zrobiłem próbny start i okazało się, że to nie było dobre rozwiązanie. Wróciłem więc do tego, co było we wcześniejszych wyścigach. To również nie zdało rezultatu i miałem problemy, żeby poprawnie wjechać w wiraż. Nic więcej nie mogłem zdziałać. Tor był już dziurawy w piątek, ale toromistrz włożył dużo pracy, aby na zawody był przygotowany jak najlepiej.
Ales Dryml (GKM Grudziądz): - Aktualnie czuję się bardzo dobrze. Jestem już dwa tygodnie po operacji i w najbliższych dniach planuję powrót na tor. Prawdopodobnie w tym tygodniu ponownie usiądę na motocykl i wrócę do jazdy. Jeśli chodzi o najbliższe spotkanie w Daugavpils to jeszcze nie wiem, czy w nim wystąpię. Muszę porozmawiać z managerami i działaczami, bo zdaję sobie sprawę z tego, jak ważny będzie to dla nas pojedynek. Najpierw muszę trochę potrenować i stwierdzić, czy jestem w stu procentach sprawny i gotowy do jazdy w spotkaniu ligowym. Oczywiście bardzo bym chciał pojechać, ale najważniejszy jest wynik drużyny. Dzisiejszy mecz z Wybrzeżem bardzo mi się podobał. Zauważyłem, że tor był nieco inny niż wcześniej. Wszyscy zawodnicy mi mówili, że jest przyczepniej i tworzą się koleiny. Wciąż mamy szansę na awans i trzeba teraz dobrze wykonać swoją pracę.
Zbigniew Fiałkowski (prezes GTŻ-u Grudziądz): - Norbertowi dzisiaj na torze nie wyszło, ale w parkingu starał się jak najlepiej pomóc kolegom. Zresztą podobnie jak Ales Dryml, który pojawił się na meczu. Cieszymy się z wygranej, chociaż ta zdobycz punktowa jest trochę przymała. Najważniejsze było jednak zwycięstwo. Teraz każdy kolejny mecz będzie kluczowy. W najbliższą niedzielę jedziemy do Daugavpils, gdzie po dosypaniu nawierzchni nie wiadomo czego się tam można spodziewać. Trzeba jechać na maksa i z pełną koncentracją.
Thomas H. Jonasson (Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk): - Nie czułem się dzisiaj perfekcyjnie na motocyklu. Zmieniłem więc przełożenia, ale silnik zaczął wydawać dziwne odgłosy i przestraszyłem się, że może za chwilę eksplodować. Tak się jednak nie stało i w kolejnym biegu skorzystałem z tego samego silnika. Tor był dzisiaj dość przyczepny, a przez to było kilka dobrych ścieżek. Podniosło to na pewno atrakcyjność zawodów i liczbę mijanek na trasie. Można było złapać przyczepność pod bandą, gdzie znajdowało się sporo luźnego materiału.
Przemysław Deka (za: inf. własna)