Tobiasz Musielak (ŻKS Ostrovia): Ogólnie nie pamiętam o żadnej kontuzji...coś tam było. Staram się nie pamiętać o tym, staję pod taśmą z myślą o zwycięstwie. Szkoda, że Rifa nie ma już z nami, a to jest wkalkulowane w ten sport. Niestety wtedy jeszcze nie było dmuchanych band, ale niestety to jest żużel i to jest jak już mówiłem wkalkulowane w ten sport. Cieszę się, że mogłem dzisiaj wystąpić. Bardzo dziękuję zarządowi za umożliwienie mi występu. Wiem, że mieli pełny skład, ale do nich zadzwoniłem, udało się i jeszcze raz dziękuję.
Mariusz Puszakowski (Przyjaciele Ostrovii): Było towarzysko, w pierwszym biegu wypadł mi korek od deflektora i nasypało mi się piasku, musiałem zjechać, bo motocykl zaczął przerywać. Później zmieniłem gaźnik i było wszystko okej. Treningowo potraktowałem te zawody, dziękuję działaczom za zaproszenie na zawody, chodziło tu o uczczenie pamięci Rifa Saitgariejewa.
Mirosław Wodniczak: Dziękuje za zaangażowanie zawodników, bo podeszli do tego bardzo profesjonalnie. Każdy pokazał swoje możliwości i nikt nie odpuszczał. Porsing ścigał się tak, jakby była to liga i mam nadzieję, że podobało się kibicom. Myślę, że kibice, którzy przybyli na stadion pokazali, że są z klubem na dobre i na złe, za co im z całego serca dziękuję. Niepatrzeliśmy za zarobieniem pieniędzy na tych zawodach, zrobiliśmy to dla naszych kibiców, chcieliśmy im podziękować za wspaniały doping, po raz kolejny nas nie zawiedli.
Michał Szczepaniak: Na dzień dzisiejszy, mam jeszcze ograniczone ruchy tą ręką. Nie mogę jej wyprostować ani zgiąć w łokciu. Czekam aż to wszystko zacznie się goić. Czuć jakąś minimalną różnicę, jest lepiej także żyję nadzieją, że do Łańcucha Herbowego uda się wyzdrowieć. Nic na siłę, zobaczymy. Wszyscy w Ostrowie pewnie znają te opowieści. Byłem wtedy jeszcze bardzo mały, byłem wtedy na tym feralnym meczu i siedziałem niedaleko całego wydarzenia. Każdy z Ostrowa chyba o tym nadal pamięta.