Na przełomie lutego i marca gdańscy żużlowcy przebywali na obozie kondycyjnym w Szklarskiej Porębie. Nie wszyscy podeszli jednak do niego w pełni poważnie. O ile absencja Renata Gafurowa i Fredrika Lindgrena była wytłumaczona, o tyle brak Leona Madsena mocno zdziwił fanów gdańskiej drużyny. Duńczyk zapytany o powody jego nieobecności na zgrupowaniu odsyłał po odpowiedź do klubu. Tam jednak nikt nie chciał komentować całej sprawy. Dziś wiadomo, że poszło o pieniądze. Okazało się, że nowy nabytek trójkolorowych otrzymał jedną z transz na przygotowanie do sezonu dwa dni po umówionym terminie. Zaistniałą sytuację wyjaśnił Tadeusz Zdunek, prezes stowarzyszenia GKŻ Wybrzeże.
- Na konto Leona przed zgrupowaniem miała wpłynąć jedna z transz pieniędzy na przygotowanie do sezonu. Spóźniliśmy się z przelewem dwa dni, a on od razu zastrajkował. Chyba żyje w nieco innych realiach. Już wcześniej słyszałem opinie, że nie należy do zawodników, którzy idą na jakiekolwiek ustępstwa w kwestiach finansowych - wyjaśnia sponsor gdańskiego klubu, a zarazem prezes stowarzyszenia będącego jego właścicielem.
Leon Madsen ma być jednym z liderów Renault Zdunek Wybrzeża w najbliższym sezonie. Czy taka postawa jeźdźca z kraju Hamleta jest fair w stosunku do nowego pracodawcy? Przecież zawodnik, decydując się na jazdę w Gdańsku, musiał wiedzieć o problemach finansowych Wybrzeża. Były jeździec m.inn. tarnowskich jaskółek nie przywykł jednak do nieterminowych płatności i swoją postawą chciał najwyraźniej dać do zrozumienia, że nie będzie tolerował takich sytuacji w przyszłości.