Po zatwierdzeniu składu Renault Zdunek Wybrzeża stało się jasne, że na papierze będzie to najsłabszy klub w Enea Ekstralidze. Fani trójkolorowych wierzyli jednak w swoich zawodników i byli przekonani, że na torze dadzą z siebie wszystko. Pierwszy mecz zdawał się to potwierdzać. Podopieczni ówczesnego trenera Stanisława Chomskiego „gryźli” każdy centymetr nawierzchni i sensacyjnie pokonali Unibax Toruń. Po tym meczu zaczęto mówić nawet o medalach. Następne mecze sprowadziły jednak gdański klub na ziemię. Kolejne pogromy, i to nie tylko na wyjazdach, ale i na własnym torze sprawiły, że atmosfera została napięta do granic możliwości. Szarpanina w parkingu po „laniu” od Unii Leszno była idealnym odzwierciedleniem nastrojów, jakie panują obecnie w gdańskim obozie. Jednym z następstw katastrofalnych występów zawodników Wybrzeża była rezygnacja Stanisława Chomskiego z funkcji trenera. Jego następca został wybrany bardzo szybko. We Wrocławiu drużynę poprowadził Piotr Szymko. Wyjazd do stolicy Dolnego Śląska pod wodzą nowego szkoleniowca miał być meczem o wszystko. Następca Chomskiego, pełen wiary w swój zespół, zapowiadał nawet walkę o zwycięstwo. Niestety i tym razem skończyło się na blamażu i bardzo wysokiej porażce. Pomimo tego Piotr Szymko nawet na moment nie stracił nadziei.
- Z całą pewnością liczyłem na lepszy wynik. Nawet na zwycięstwo. Zabrakło nam punktów Artura Mroczki, pecha miał Krystian Pieszczek, któremu po pierwszym wygranym wyścigu w drugim na starcie rozpadł się najlepszy silnik. A dlaczego nie pojechał Thomas Jonasson? Rozmawiałem z nim i Thomas powiedział, że w lidze szwedzkiej rozsypał mu się sprzęt. Oczywiście zadeklarował gotowość przyjazdu do Wrocławia, ale nie gwarantował dobrego wyniku. I to był powód, że zastąpił go w składzie Frederik Lindgren. Co dalej? W piątek w komplecie spotykamy się na treningu i zobaczymy, w jakim składzie pojedziemy przeciwko Falubazowi. Mamy walczyć na torze i żadne słowne deklaracje tego nie zastąpią. Powiem tak: widzę światełko w tunelu. Sądzę, że stać nas na sprawienie niespodzianki - optymistycznie zakończył trener Szymko.
Tadeusz Zdunek, jeszcze przed wyjazdem do Wrocławia, zapowiedział, że po spotkaniu odbędzie się wspólna kolacja, podczas której wyjaśnione zostaną wszystkie problemy i rozwiązane wszystkie spory. Pomimo druzgocącej porażki, plan ten nie uległ zmianie. Podczas spotkania, już na spokojnie, ręce podali sobie, niedawni uczestnicy drastycznych zajść w parkingu, Artur Mroczka i Krystian Pieszczek. Trener Szymko jest przekonany, że atmosfera w drużynie ulegnie znaczącej poprawie i cel, jaki postawiono przed zespołem, czyli utrzymanie, zostanie mimo wszystko osiągnięty.